W odpowiedzi na wpis ?–usunięty już zresztą z portalu Polityka – prof. Jana Hartmana o przełamywaniu tabu kazirodztwa Tomasz Terlikowski opublikował tekst „Podyskutujmy o kanibalizmie". Artykuł ten, niepozbawiony ironii, a także typowej dla autora obsesji na punkcie homoseksualizmu – obnaża tylko słabość intelektualną polskiego dyskursu publicznego.
Zdaniem Terlikowskiego każda dyskusja musi się sprowadzać do wyboru zero-jedynkowego: być za albo przeciw. Pochodną tego intelektualnego manicheizmu jest stanowisko Uniwersytetu Jagiellońskiego, który zamiast stanąć w obronie prawa pracownika naukowego do wyrażenia swojej opinii, szybko się od niego odciął i skierował sprawę do uniwersyteckiego rzecznika dyscyplinarnego. W oświadczeniu UJ brakowało tylko wzmianki, kiedy rektor wyda stosowną naukową fatwę, arcybiskup krakowski wyklnie profesora Hartmana z ambony, a pracownicy uczelni w drodze ekspiacji za grzech kolegi pójdą na pieszą pielgrzymkę na Skałkę. Odezwali się również studenci – ponad 15 tysięcy z nich chce, by UJ zwolnił filozofa z pracy, gdyż rzekomo „jest rzeczą niedopuszczalną, by osoba kontrowersyjna miała wpływ na powierzoną Uniwersytetowi Jagiellońskiemu młodzież".
Niektóre z naszych „niepodlegających dyskusji prawd" nie dadzą się obronić – i czas będzie je zmienić
Jeśli reakcja uczelni, studentów i Tomasza Terlikowskiego ma być inteligentną, racjonalną odpowiedzią i polemiką na rzekome tezy profesora Hartmana, to znaleźliśmy się w bardzo dusznym i mrocznym miejscu intelektualnym.
Pobłażliwość kurii
Chciałbym na początku dla absolutnej jasności zaznaczyć, że jestem przeciwnikiem depenalizacji kazirodztwa. Nie uważam też, by blog był najlepszym medium i forum do rozpoczęcia dyskusji na tak poważny i skomplikowany temat. Ale pomimo tych zastrzeżeń uważam, że można – i być może nawet trzeba – o tym problemie dyskutować.