Dwa sformułowania w artykule Andrzeja Talagi „Powitanie z bronią" sprawiły, że zrobiło mi się duszno. Pierwsze to postulowany przez Autora „masowy opór obywateli" jako ideał obrony terytorialnej wobec zbrojnej agresji Federacji Rosyjskiej. Drugie to „doktryna obrony totalnej" czyli „drugie wojsko przygotowane tylko do walki o swoje miejscowości, region, zwoływane wyłącznie w razie bezpośredniej obcej inwazji, działające autonomicznie wobec zawodowych sił operacyjnych."
Andrzeju! Na Boga Wszechmocnego, czy brakuje Ci w Polsce cmentarzy z grobami „obywatelskich obrońców"? W Panewnikach leżą harcerze zastrzeleni na wieży spadochronowej przez Freikorps Ebbinghaus. Ma on na sumieniu rozstrzelanie kilkuset cywilów, którzy na Górnym Śląsku stawiali opór oddziałom Wehrmachtu i Grenzschutzu.
Zryw szaleńców, chęć ofiary
Wehrmacht nie brał do niewoli uzbrojonych obywateli. Po błyskawicznym przełamaniu cywilnej obrony rozstrzelano 250 obrońców Kłecka i około 200 z Mogilna i Trzemeszna w Wielkopolsce. W Turku zamordowano ponad 300 osób. Rozstrzeliwano ich bez sądu. Dopiero 5 września 1939 roku naczelny dowódca niemieckich wojsk lądowych, generał Walther von Brauchitsch powołał sądy specjalne. W niczym to zresztą nie zmieniło sytuacji obrońców autonomicznych wobec sił operacyjnych.
21 września 1939 roku, generał Alfred von Vollard-Bockelberg, z powodu cywilnych ataków, wydał rozkaz brania zakładników dla bezpieczeństwa żołnierzy i volksdeutschów. O ich losie decydowały policyjne sądy doraźne (Polizeistandgericht), działające przy grupach operacyjnych policji bezpieczeństwa (Einsatzgruppen der Sicherheitspolizei und des Sicherheitsdienstes). Mordowano ich w Śmiglu, Środzie Wielkopolskiej, Koninie, Budzyniu, Lesznie, Gnieźnie czy Inowrocławiu.
Pretekstem do rozstrzelania 227 mężczyzn, kobiet i dzieci 4 września 1939 roku na Placu Katedralnym w Częstochowie były strzały z pistoletu w kierunku niemieckiego szpitala polowego. Mordu dokonali żołnierze 46. Dywizji Piechoty ze składu 10. Armii generała Walthera von Reichenau.