Zdaniem niektórych teoretyków podczas kryzysów, jakie wstrząsają od jakiegoś czasu Unią, pojawił się nowy, dominujący podział polityczny w Europie. Dotyczy on z jednej strony postaw liberalnych i wspierających dalszy rozwój integracji europejskiej, a z drugiej poglądów sceptycznych wobec integracji i chroniących krajową gospodarkę, jak również narodową kulturę i tożsamość. Opisywanemu podziałowi politycznemu towarzyszą dwie całkiem inne wizje przyszłości UE.
Obóz liberalny promuje Europę otwartą, wielokulturową i kosmopolityczną, której zwieńczeniem powinna być federacja demokratyczna lub europejskie państwo. Dla przedstawicieli podejścia narodowego celem jest Europa ojczyzn, która zachowuje podmiotowość poszczególnych narodów, a jednocześnie troszczy się o miejsca pracy, bezpieczeństwo i tożsamość Europejczyków. Warto podkreślić, że większość wyborców i polityków tego obozu nie odrzuca integracji samej w sobie, a jedynie jej dotychczasową formę zmierzającą do coraz większej centralizacji władzy w instytucjach Unii.
Roztańczone marzenia
Zrealizowanie którejś z tych dwóch wizji w pełnej postaci jest jednak trudne. Wprawdzie polityka poszczególnych państw i samej UE staje się coraz bardziej protekcjonistyczna w sferze ekonomicznej, a wiele krajów chce chronić zewnętrzne granice Unii przed nielegalną imigracją i dokonuje deportacji osób, które nie otrzymały statusu uchodźców. Niemniej w instytucjach unijnych dominuje liberalne podejście do migracji. Większość rządów oraz elity europejskie uznaje za konieczne dalsze zwiększanie uprawnień instytucji unijnych w wielu obszarach spraw publicznych.
Dzieje się tak nawet wówczas, kiedy jest to sprzeczne z oczekiwaniami dużej części elektoratów. W niedawnych badaniach Chatham House około 60 proc. respondentów pochodzących z dziesięciu państw UE opowiedziało się za przeniesieniem kompetencji Unii z powrotem do państw narodowych. Tylko 17 proc. chciało zwiększenia władzy UE, a zaledwie 8 proc. opowiedziało się za stworzeniem federacji europejskiej.
Coraz ostrzej zarysowana linia podziału w postkryzysowej Europie prowokuje niektórych polityków obozu liberalnego do bardziej odważnych propozycji. Prezydent Francji Emmanuel Macron sugeruje, aby część posłów do Parlamentu Europejskiego pochodziła z list ogólnoeuropejskich, co mogłoby torować drogę ku demokratycznej federacji. Miałoby to w jego mniemaniu legitymizować zwiększoną redystrybucję fiskalną w strefie euro. Z kolei przywódca niemieckiej socjaldemokracji Martin Schulz chciałby do roku 2025 utworzyć Stany Zjednoczone Europy i przyjąć nowy traktat konstytucyjny. Jens Spahn, prominentny polityk niemieckiej chadecji, określił tę propozycję jako „roztańczone marzenia", a Timothy Garton Ash uznał ją za „rodzaj międzynarodowej abstrakcji". Wezwał też do bardziej konserwatywnego myślenia o ochronie dotychczasowych zdobyczy integracji.