Jerzy Haszczyński: Gaza dla Trumpa, wschodnia Jerozolima dla Palestyńczyków?

Prezydent USA, zapowiadając przejęcie Strefy Gazy i wysiedlenie Palestyńczyków, spowodował zaostrzenie stanowiska Saudyjczyków, kluczowych dla budowy nowego Bliskiego Wschodu.

Publikacja: 06.02.2025 15:31

Beniamin Netanjahu i Donald Trump

Beniamin Netanjahu i Donald Trump

Foto: REUTERS/Elizabeth Frantz

Pół świata się zastanawia, na ile poważnie traktować słowa Donalda Trumpa wyrażone we wtorek wieczorem w Białym Domu u boku premiera Izraela Beniamina Netanjahu, pierwszego – czyli specjalnie wyróżnionego – zagranicznego przywódcy, który go odwiedził po przejęciu urzędu. I potwierdzone przez niego w czwartek w mediach społecznościowych.

Jeżeli traktować je dosłownie, to Trump ku radości nacjonalistycznego rządu izraelskiego zamierza przekształcić Strefę Gazy w terytorium kontrolowane przez Amerykę i oczyszczone z Palestyńczyków, a przynajmniej ze znacznej części z jej 2,3 mln palestyńskich mieszkańców, bo niektórzy mogliby zostać – pewnie jako pracownicy w luksusowych obiektach nowej Riwiery (tego dobrze mu się pewnie kojarzącego określenia użył Trump) na wschodnim wybrzeżu Morza Śródziemnego. 

Jak wizję gazańskiej Riwiery przyjmuje elektorat Donalda Trumpa?

Taka wizja przestraszyła nawet bliskich współpracowników amerykańskiego prezydenta, próbują łagodzić jej charakter, mówiąc na przykład o tymczasowości wysiedleń. Przerazili się też trumpiści, którzy za niecałe dwa lata będą walczyli o utrzymanie miejsc w Kongresie USA w czasie wyborów połówkowych. Ich wyborcom może się nie spodobać wysyłanie amerykańskich żołnierzy na kolejną misję na daleki Bliski Wschód (co Trump szybko zrozumiał i już nie chce wysyłać amerykańskich chłopców).

Czytaj więcej

Netanjahu chce z Trumpem przerysować mapę Bliskiego Wschodu

W tych wyborach niezadowolenie mogą też wyrazić amerykańscy muzułmanie i obywatele pochodzenia arabskiego, którzy w listopadzie 2024 r. poparli Trumpa, a teraz są wstrząśnięci jego zabawami z losem setek tysięcy ludzi. W takich stanach, jak Michigan czy Wisconsin, Donald Trump pokonał Kamalę Harris różnicą głosów zaledwie – odpowiednio – 1,4 i 0,86 pkt proc. Muzułmanie i Amerykanie pochodzenia arabskiego mają tam odpowiednią siłę, by rozliczyć kandydatów ugrupowania prezydenta, Partii Republikanów, w wyborach połówkowych, co z kolei może doprowadzić do zmiany korzystnego dla niego układu w Kongresie.

Czy dla Donalda Trumpa ważna jest reakcja sojuszników z Bliskiego Wschodu?

Nie wiadomo, które reakcje są dla Donalda Trumpa ważniejsze – te z Ameryki, z szeregu jego sojuszników, czy te od sojuszników za granicą, w szczególności na Bliskim Wschodzie. Beniamin Netanjahu, wyruszając do Waszyngtonu, sugerował, że wraz z amerykańskim prezydentem będą kończyli rozrysowywanie nowej mapy Bliskiego Wschodu, korzystnej dla Izraela.

Z punktu widzenia Ameryki Trumpa Arabia Saudyjska to wyjątkowo atrakcyjny partner do interesów, także rodzinnych

Najistotniejsze jest, jakim kolorem będzie na niej oznaczona Arabia Saudyjska, czy będzie w obozie razem z Izraelem? To najbardziej wpływowe państwo arabskie i kluczowy gracz w świecie islamu sunnickiego, bogaty trendsetter. A z punktu widzenia Ameryki Trumpa wyjątkowo atrakcyjny partner do interesów, także rodzinnych. To tam Trump udał się w 2017 r. z pierwszą wizytą zagraniczną w czasie pierwszej prezydentury i zawarł kontrakty na 450 mld dol. Teraz, dokładnie pod koniec stycznia, premier i książę koronny Mohamed bin Salman zapowiedział wydanie w Ameryce ponad 600 mld dol. w ciągu czterech lat.

Czytaj więcej

Wielki powrót. Izraelski klucz do Strefy Gazy

Hamas, przeprowadzając 7 października 2023 r. wielki atak terrorystyczny na Izrael i prowokując wojnę, która uczyniła ze Strefy Gazy ruinę i miejsce cierpienia cywilów, powstrzymał proces normalizacji stosunków między Izraelem a Arabią Saudyjską.

Stanowisko Arabii Saudyjskiej, która chciała za tej kadencji Donalda Trumpa wydać w Ameryce ponad 600 mld dol. Pojawia się kwestia Jerozolimy

Ciągnąca się miesiącami wojna usztywniła stanowisko Saudyjczyków, nawet sprowokowała Mohameda bin Salmana do określenia działań Izraelczyków mianem ludobójstwa. Ale usztywnienie zaczęło ustępować, gdy przejęcie urzędu przez Trumpa zeszło się w czasie z rozejmem w Gazie. W rysowanie nowej mapy Bliskiego Wschodu przez Netanjahu i Trumpa ładnie się wpisywała zapowiedź wydania wspomnianych setek miliardów dolarów.

Czytaj więcej

Palestyński MSZ: Bogaci Arabowie nas nie zdradzili

Trumpowa wizja gazańskiej Riwiery spowodowała jednak, że Saudyjczycy wśród warunków wspieranej przez Trumpa normalizacji stosunków z Izraelem na symbolicznym miejscu postawili wschodnią Jerozolimę jako stolicę państwa palestyńskiego. W ostatnich kilkunastu miesiącach wciąż powtarzali, że nie będzie zgody z Izraelczykami bez realizacji two-state solution (państwa palestyńskiego obok żydowskiego), ale zazwyczaj ogólnikowo. Jerozolima pojawiła się podczas przemówienia skierowanego do Saudyjczyków. Teraz jest na widocznym miejscu w oficjalnym oświadczeniu MSZ, skierowanym do graczy międzynarodowych.

Izrael uważa całą Jerozolimę za swoją stolicę, nazywa ją niepodzielną, ignoruje sugestie, że jej wschodnia część to tereny okupowane, nie lubi, gdy inni stolicą nazywają Tel Awiw. Trump też tak uznał już za pierwszej kadencji, tłumacząc, że taka jest rzeczywistość. 

Podniesienie tematu Jerozolimy – co nagle uczyniły i inne państwa, w tym Niemcy, które bezpieczeństwo Izraela uznają za swoją rację stanu – to próba pokazania Trumpowi, że musi się także liczyć z rzeczywistością Palestyńczyków. Czy to go powstrzyma przed przerysowywaniem tego kawałka mapy Bliskiego Wschodu, który obejmuje Izrael, Strefę Gazy, Zachodni Brzeg Jordanu i okolice? To zależy m.in. od determinacji Arabii Saudyjskiej, która poza argumentami finansowymi ma też geopolityczne – współpracę z Chinami i otwarte dzięki Chinom stosunki z Iranem.   

Pół świata się zastanawia, na ile poważnie traktować słowa Donalda Trumpa wyrażone we wtorek wieczorem w Białym Domu u boku premiera Izraela Beniamina Netanjahu, pierwszego – czyli specjalnie wyróżnionego – zagranicznego przywódcy, który go odwiedził po przejęciu urzędu. I potwierdzone przez niego w czwartek w mediach społecznościowych.

Jeżeli traktować je dosłownie, to Trump ku radości nacjonalistycznego rządu izraelskiego zamierza przekształcić Strefę Gazy w terytorium kontrolowane przez Amerykę i oczyszczone z Palestyńczyków, a przynajmniej ze znacznej części z jej 2,3 mln palestyńskich mieszkańców, bo niektórzy mogliby zostać – pewnie jako pracownicy w luksusowych obiektach nowej Riwiery (tego dobrze mu się pewnie kojarzącego określenia użył Trump) na wschodnim wybrzeżu Morza Śródziemnego. 

Pozostało jeszcze 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Donald Tusk zapowiada rekonstrukcję. Rząd bardziej niż rekonstrukcji potrzebuje wizji
Materiał Promocyjny
Koszty leczenia w przypadku urazów na stoku potrafią poważnie zaskoczyć
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: Sztuczna inteligencja nie istnieje
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Wojna Donalda Trumpa z Unią Europejską nie ma sensu
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Czy Angela Merkel pogrzebała właśnie szanse CDU/CSU na wygranie wyborów?
Opinie polityczno - społeczne
Marek Kozubal: Dlaczego rząd chce utajnić ekshumacje w Ukrainie?