Rz: Niedawno zaczęliśmy sezon przeziębień i gryp. Czy Polacy częściej teraz biorą w takiej sytuacji zwolnienia?
Katarzyna Bukol-Krawczyk: W dużej mierze zależy to od charakteru pracy. Osoby pracujące fizycznie, mając gorączkę, silny katar, zwykle chcą iść na zwolnienie. Podobnie jest w przypadku nauczycieli w szkołach czy przedszkolach. Natomiast większość pracowników biurowych rezygnuje ze zwolnienia. Najczęściej tłumaczą, że nie mogą sobie pozwolić na chorowanie, by nie mieć dużych zaległości w pracy. Nie wszystkich przekonuje argument, że chodzenie do pracy z infekcją jest nieuzasadnione ekonomicznie – nie dość, że wtedy trudno efektywnie pracować, to jeszcze ryzykujemy, że rozwiną się powikłania, np. zapalenie oskrzeli, ucha czy gardła. I zamiast przez kilka dni będziemy chorować kilka tygodni.