Sobotnia konwencja Prawa i Sprawiedliwości była bulwersująca. Nie tylko ze względu na nagromadzenie sloganów, pustych zaklęć o patriotyzmie i ataków pod adresem opozycji, ale przede wszystkim na festiwal fałszywych obietnic, szkodliwych dla rozwoju gospodarczego Polski.
Najbardziej rażącym elementem tego wydarzenia było wyrażone wśród kolejno występujących polityków przekonanie, w myśl którego utożsamiali oni wolność człowieka ze stanem jego posiadania. Ich zdaniem człowiek, który ma „puste kieszenie", jest nie tylko pozbawiony godności, ale przede wszystkim nie jest człowiekiem wolnym. A mieszanie tych dwóch niezwiązanych ze sobą pojęć, wolności i majętności, jest niezwykle niebezpieczne. Według takiego rozumowania człowiek biedniejszy staje się mniej wolny od człowieka bardziej zamożnego. Zgodnie z takim tokiem myślenia, można prowadzić walkę o zrównywanie dochodów. I to w imię wolności! Takie zatruwanie języka grozi nie tylko paraliżem myślowym, ale także deformacją pojęć i programów właściwych dla rozwoju gospodarczego Polski.