Kto jeszcze pamięta, że w 2019 r. Jarosław Kaczyński zapowiedział narodowy lot na Księżyc? Obiecał tak radykalne podwyżki płacy minimalnej, że zabrzmiało to równie fantastycznie jak zapowiedź prezydenta Johna F. Kennedy'ego z maja 1961 r., że do końca lat 60. Amerykanie wylądują na satelicie Ziemi. Z tą różnicą, że w 1969 r. faktycznie tam dotarli, ale podwyżka minimalnej płacy do 3000 zł w 2021 r. i 4000 zł na koniec tej kadencji Sejmu na zawsze zostanie w sferze wyborczych bajek. Rząd PiS, który dotąd wyprzedzał żądania związków, spuścił z tonu i zaordynował właśnie, że w 2021 r. minimum wzrośnie z 2600 „tylko" do 2800 zł, co w kryzysie i tak jest trudne do przełknięcia dla drobnych, mniej efektywnych przedsiębiorców.