W Sejmie trwają ostatnie prace nad rządowym projektem ustawy, która ma doprowadzić do ostatecznej likwidacji Otwartych Funduszy Emerytalnych (OFE). W ten sposób dobiega końca żywot jednej z najbardziej śmiałych reform systemu emerytalnego, zainicjowanych przez rząd Jerzego Buzka w 1998 r.
Czytaj także: Likwidacja OFE. Co rząd zrobi z pieniędzmi Polaków
Fałszywe uzasadnienie likwidacji OFE
Projekt zakłada zamknięcie rachunków w OFE i proponuje obywatelom albo przeniesienie zgromadzonych tam aktywów na Indywidualne Konta Emerytalne (IKE), prowadzone przez instytucje rynku finansowego, albo przeniesienie ich na rachunki w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych. Rząd Mateusza Morawieckiego uzasadnia proponowaną zmianę na dwa sposoby. W warstwie propagandowej premier przekonuje, że głównym celem rządu jest „oddanie Polakom ich własnych pieniędzy", które zgromadzili w Otwartych Funduszach Emerytalnych. Z kolei w uzasadnieniu do projektu ustawy czytamy, że ma ona „realizować założenia przewidziane w Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju", której głównym celem jest „wzrost stopy oszczędności", umożliwiający wzrost inwestycji.
Tyle że to wszystko nieprawda. Pomijam już fakt, że odwołania do SOR nie przydają szczególnej wiarygodności obiecankom rządu, bo Strategia formalnie zakończyła żywot z końcem 2020 r., a bilans jej dokonań jest głęboko rozczarowujący. Ważniejsze, że oba argumenty na rzecz proponowanej ustawy mają mniej więcej tyle wspólnego z rzeczywistością, co twierdzenie, że premier Morawiecki zwalczał komunę w szeregach Żołnierzy Wyklętych. Ustawa nie „oddaje pieniędzy Polakom", a wręcz przeciwnie – zabiera im ich pieniądze. I nie doprowadzi do zwiększenia oszczędności i inwestycji, a raczej do ich dalszego ograniczenia. Rząd ma tu na uwadze inne cele, ale woli o nich nie mówić.
Projekt rządowy oferuje osobom trzymającym w OFE swoje oszczędności emerytalne dwie możliwości: albo zgodzą się na przekazanie tych aktywów na Indywidualne Konta Emerytalne (IKE), co jednak wiąże się z koniecznością uiszczenia tzw. opłaty przekształceniowej w wysokości 15 proc. wartości zgromadzonych środków (jest to opcja domyślna), albo zażądają, aby równowartość posiadanych aktywów została zapisana na ich kontach w ZUS (same aktywa trafią do Funduszu Rezerwy Demograficznej – FRD). Jednak w tym drugim przypadku utracą możliwość dziedziczenia środków przez ich bliskich.