Irlandzki sknera

Michael O'Leary, prezes irlandzkich linii lotniczych Ryanair zna powietrzny biznes. Klientom oferuje tanie bilety, a swojemu personelowi świetne zarobki. I dobrze na tym wychodzi.

Aktualizacja: 04.02.2008 18:58 Publikacja: 04.02.2008 18:52

Irlandzki sknera

Foto: Fotorzepa, Grzegorz Hawałej GH Grzegorz Hawałej

Zrobi wszystko, by rynek dużo mówił o Ryanairze. Reklamy jego firmy, delikatnie mówiąc, bywają mocno kontrowersyjne. Nie zawsze nawet w dobrym guście. Ale w efekcie o Ryanairze mówi się znacznie częściej niż o jakimkolwiek innym przewoźniku.

Michael O'Leary należy do najbogatszych Irlandczyków, a mimo to o jego skąpstwie, bo w tym wypadku nie można mówić o skłonności do oszczędzania – krążą legendy. Pewnie dlatego, że Michael O'Leary pochodzi z wielodzietnej, ubogiej rodzin. Aby studiować na prestiżowym Trinity College w Dublinie, musiał pracować. Był hotelowym barmanem.

Karierę zawodową zaczynał jako księgowy w Stokes Kennedy Crowley (SKC, która później przekształciła się w KPMG). Tu uzyskał stopień konsultanta podatkowego.

To tu, w SKC, poznał Tony Ryana, prezesa Guinness Peat Aviation, firmy zajmującej się leasingowaniem samolotów. Doradzał mu w wypełnianiu rocznych sprawozdań podatkowych. Kiedy w 1987 roku Tony Ryan zatrudnił O'Leary'ego, właśnie planował stworzyć własną linię lotniczą.

Początkowo Ryanair chciał wzorować się na tradycyjnych przewoźnikach, ale kiedy okazało się, że pomysł błyskawicznie pożera oszczędności rodzinne, zmienił zdanie. Ryanair miał na tyle biznesowego sprytu, by wysłać O'Leary'ego do Stanów Zjednoczonych, aby tam przestudiował model działania tanich linii Southwest Airlines z Dallas. Nie pomylił się. O'Leary wrócił z głową pełną pomysłów.

Firma rosła szybko, ale jeszcze szybciej O'Leary piął się po szczeblach biznesowej kariery. W roku 1991 został wiceprezesem Ryanaira, by trzy lata później zasiąść w fotelu szefa. Niskokosztowy model Southwest dawał znakomite wyniki w Europie właśnie za sprawą O'Leary'ego.

Na Starym Kontynencie jest z pewnością pionierem taniego latania. Kiedy prezesi tradycyjnych linii lotniczych zastanawiają się, jak podnieść ceny biletów, on myśli wyłącznie, jak je obniżyć, by zwabić kolejnych klientów.

Michael O'Leary ma nie tylko sporą biznesową wiedzę, intuicję, ale i duży spryt.

Przez lata poruszał się po zatłoczonym Dublinie autem zarejestrowanym jako taksówka, bo tylko w ten sposób mógł szybko poruszać się po mieście. W Dublinie bowiem taksówki przez lata mogły korzystać ze specjalnie wyznaczonego pasa na jezdni.

Michael O'Leary wymaga dużo od siebie, ale od podwładnych też tego oczekuje.

Choć krążyły legendy o przepracowaniu personelu Ryanaira, to jednak do pracy w linii O'Leary'ego stoją długie kolejki chętnych, bo personel pokładowy zarabia tu znacznie więcej niż u regularnych przewoźników.

Zrobi wszystko, by rynek dużo mówił o Ryanairze. Reklamy jego firmy, delikatnie mówiąc, bywają mocno kontrowersyjne. Nie zawsze nawet w dobrym guście. Ale w efekcie o Ryanairze mówi się znacznie częściej niż o jakimkolwiek innym przewoźniku.

Michael O'Leary należy do najbogatszych Irlandczyków, a mimo to o jego skąpstwie, bo w tym wypadku nie można mówić o skłonności do oszczędzania – krążą legendy. Pewnie dlatego, że Michael O'Leary pochodzi z wielodzietnej, ubogiej rodzin. Aby studiować na prestiżowym Trinity College w Dublinie, musiał pracować. Był hotelowym barmanem.

Opinie Ekonomiczne
Robert Gwiazdowski: Repolonizacja, czyli reupartyjnienie gospodarki
Opinie Ekonomiczne
Bogusław Chrabota: Tusku, nie ścigaj się z Trumpem
Opinie Ekonomiczne
Tusk odpowiada na Trumpa czy mówi Trumpem?
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Zamiast obniżać składkę zdrowotną, trzeba ją skasować
Opinie Ekonomiczne
Bełdowski, Góral: Kowal zawinił, bank powiesili