Coraz więcej wskazuje na to, że nie da się wyjść z wirażu, na którym znalazł się nasz świat, bez kryzysu i kolejnych rewolucji. Lepiej byłoby poprzez wszechstronnie zrównoważony – politycznie, kulturowo, społecznie, ekologicznie, gospodarczo, finansowo – rozwój i poprzez ewolucję, ale na to chyba już (a zarazem jeszcze) nas nie stać.
Jaki kryzys – nie wiemy. Kiedy – też nie wiadomo, ale to już tylko kwestia czasu, sprzeczności bowiem jest coraz więcej. I nabierają one antagonistyczny charakter. Wobec tego ich przezwyciężenie wymaga ruchów bez mała tektonicznych, zasadniczych zmian strukturalnych, przesunięć w systemach alternatywnych wartości i odmiennego niż obecny rozkładu sił i ról na globalnej scenie.