Z doniesień medialnych wynika, że intencją rządu RP jest wprowadzenie szeregu nadzwyczajnych rozwiązań legislacyjnych, mających służyć amortyzacji negatywnych skutków pandemii Covid-19 dla gospodarki.
W ogłoszonym pakiecie działań znalazły się propozycje dotyczące rynku kredytowego oraz bezpośredniego wsparcia zarówno dla przedsiębiorców, jak i rynku pracy. Zaproponowana paleta działań wydaje się jednak pomijać istotny składnik rynku kapitałowego, czyli segment obligacji korporacyjnych.
Obligacje korporacyjne w ostatnich latach, m.in. na skutek słabości giełdowego rynku akcji rodzimych przedsiębiorstw, stały się popularną platformą finansowania rozwoju przedsiębiorstw. Obligacje są komponentem rynku dłużnego i w pewnym uproszczeniu powiedzieć można, że stanowią „inaczej opakowany" kredyt – z tym że udzielany co do zasady nie przez banki, ale inwestorów instytucjonalnych i prywatnych, lokujących nadwyżki finansowe na rynku kapitałowym. Logicznym jest zatem, że doprowadzenie do stand still na tym rynku jest równie doniosłe, co „zamrożenie" relacji kredytowych, po to, aby uchronić gospodarkę przed falą bankructw.
Ze wszech miar uzasadnionym wydaje się zatem postawienie pod adresem decydentów politycznych postulatu uzupełnienia pakietu antykryzysowego o interwencję ustawodawczą dotyczącą rynku obligacji korporacyjnych. Założeniem takiej regulacji powinno być przesunięcie z mocy prawa terminu wykupu obligacji korporacyjnych wyemitowanych przed określonym dniem, np. przed 1 marca 2020 r. czy też przed dniem wejścia w życie specustawy. Termin ten powinien zostać przesunięty z uwzględnieniem przewidywań co do rozwoju sytuacji gospodarczej w związku z kryzysem wywołanym pandemią. Wydaje się, że tak postulowany okres stand still powinien zostać oznaczony na okres dwóch do trzech kwartałów. Oczywistym jest przy tym, że ów stand still winien być skonstruowany jako opcja po stronie emitenta, to znaczy emitent uprawniony byłby do zrzeczenia się korzystania z przesunięcia terminu zapadalności obligacji. Nie chodzi bowiem o to, aby „uszczęśliwiać" emitentów obligacji wbrew ich woli, ale o to, aby stworzyć mechanizm ochronny dla tych emitentów, którzy w aktualnej sytuacji nie będą w stanie dokonać wykupu zobowiązań wynikających z wyemitowanych obligacji.
Wydaje się również, że proponowane rozwiązania nie powinny dotyczyć sytuacji szczególnej, kiedy emitent w okresie stand still decyduje się na rozpoczęcie likwidacji, czego oczywiście nie należy mylić z restrukturyzacją bądź też upadłością emitenta.