W połowie kwietnia Chiny zdecydowały się na poszerzenie dopuszczanego pasma wahań kursu juana wobec dolara z 0,5 do 1 proc. w każdą stronę względem ustalanego codziennie poziomu. Czy to sygnał, że Pekin przyspiesza z reformą swojego systemu walutowego, czy tylko ustępstwo przed szczytem G20?
Chiny dobrze wiedzą, że muszą umiędzynarodowić juana i od dawna mają to w planach. Tego wymaga ich status drugiej, a wkrótce zapewne największej gospodarki świata, będącej dla wielu państw głównym partnerem handlowym. Prowadzenie na taką skalę handlu za pośrednictwem trzeciej waluty - dolara - nie ma żadnego sensu i jest kosztowne. Dlatego Pekin sporo już zrobił, aby juana zinternacjonalizować, np. umożliwiając zagranicznym spółkom emitowanie obligacji w tej walucie (dim sum bonds) i wprowadzając na chińskie giełdy kilkanaście juanowych par walutowych. Najważniejszym krokiem będzie jednak całkowite uwolnienie kursu juana, co jest tożsame z pełnym otwarciem gospodarki, która wciąż jest w dużej mierze planowana. Tego nie da się zrobić z dnia na dzień, co Polska – która ma za sobą historię transformacji ustrojowej - dobrze rozumie.
Kiedy chińska waluta będzie w pełni wymienialna a jej kurs płynny?
Rozszerzenie dopuszczalnego pasma wahań kursu juana sugeruje, że jego uwolnienie jest coraz bliższe. Choć USA nadal sądzą, że kurs chińskiej waluty jest zaniżony, dając chińskim eksporterom nieuczciwą przewagę konkurencyjną, niewykluczone, że tak naprawdę kurs ten zbliża się do poziomu rynkowego. Wskazuje na to m.in. fakt, że Chiny ograniczają swoje zaangażowanie w amerykańskie obligacje, których kupowanie służyło do kontrolowania kursu juana wobec dolara. Teraz Pekin będzie mógł sprawdzić, czy faktycznie tak jest: jeśli kurs chińskiej waluty będzie się utrzymywał przy górnej granicy pasma wahań, będzie to znak, że rynek wciąż uważa ją za niedowartościowaną. Jeśli stanie się inaczej, będzie to znak, że kurs jest już w równowadze. A to zmniejszy obawy Chin przed pełnym uwolnieniem swojej waluty.
Trzeba przyznać, że Zachód wysuwa pod adresem Chin sprzeczne żądania. Z jednej strony chciałby, aby kurs juana byłby wyższy, z drugiej zaś liczy na to, że Pekin będzie kupował amerykańskie i europejskie obligacje. A przecież te zakupy są możliwe tylko dzięki temu, że Pekin ma ogromne rezerwy walutowe, będące głównie efektem jego dotychczasowej polityki kursowej...