NBP nie dba o wartość pieniądza?

Skoro Rada Polityki Pieniężnej zadeklarowała, że do końca kadencji nie zmieni już stóp procentowych, czyniąc siebie zbędną, to nadarza się doskonała okazja, aby gremium to rozwiązać, a jego członków postawić przed Trybunałem Konstytucyjnym.

Publikacja: 10.03.2015 13:18

Grzegorz Siemionczyk

Grzegorz Siemionczyk

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompala Waldemar Kompala

Za co? Nie jest tajemnicą, że ostatnia decyzja RPP, aby obniżyć stopy procentowe w Polsce, miała na celu zbliżenie ich do poziomu obowiązującego w strefie euro. Duża różnica w poziomach stóp stwarzała bowiem ryzyko, że pieniądze pompowane na europejski rynek przez Europejski Bank Centralny będą napływały do Polski, windując kurs złotego. Ergo: RPP chciała osłabić polską walutę.

A przecież w Konstytucji RP czarno na białym zapisano, że „Narodowy Bank Polski odpowiada za wartość polskiego pieniądza". Osłabiając złotego, NBP łamie Konstytucję. Czyż to nie oczywiste?

Choć przestępstwo, którego dopuściła się RPP jest tak jaskrawe, zauważyła je jedna tylko nadzwyczaj dociekliwa dziennikarka, sugerując na niedawnej konferencji w NBP, że decydenci tej instytucji kpią sobie z przeświecającego im hasła „Dbamy o wartość pieniądza". Muszę ją zawieść. Nie wpadła na trop nowej afery. Złoty to rzeczywiście pieniądz, ale tylko w uproszczonym słowniku dla dzieci. I to tylko polskich dzieci. Formalnie jednak jest to tylko waluta, jedna z wielu możliwych – choć w Polsce uprzywilejowana - jednostek pomiaru pieniądza.

NBP ma za zadanie troszczyć się o wartość pieniądza, czyli dbać o to, aby Polaków – posiadających pieniądze w jakiejkolwiek formie - nie zubażała inflacja (oraz nie wzbogacała deflacja, uważana za złudne dobrodziejstwo). Nie ma zaś obowiązku dbania o kurs złotego, zwłaszcza zaś nominalny kurs wymiany wobec wybranej innej waluty.

Po pierwsze, za zmianami nominalnego kursu może się kryć całkiem stabilny realny efektywny kurs wymiany złotego (tzw. REER). Po drugie, utrzymywaniu w miarę stabilnego poziomu cen raz może sprzyjać silniejszy, a raz słabszy (nominalnie) złoty. Dziś umacnianie się polskiej waluty oznaczałoby pogłębienie deflacji, a więc rzeczywistą zmianę wartości pieniądza.

Ale nawet gdyby upierać się przy tym, że NBP ma obowiązek dbać o kurs złotego, trudno byłoby krytykować RPP za przeciwdziałanie aprecjacji polskiej waluty. Jednym uczestnikom życia gospodarczego rzeczywiście to szkodzi, ale innym (np. eksporterom) pomaga. Czyli utożsamiona z kursem złotego „wartość pieniądza" może jednocześnie spadać i rosnąć, w zależności od tego, kto to ocenia.

Wygląda więc na to, że ostatni rok urzędowania – bo przecież z pracy już zrezygnowali – upłynie członkom RPP w wyjątkowym spokoju. Bez ciężaru decyzji i bez perspektywy ciągania po sądach.

Za co? Nie jest tajemnicą, że ostatnia decyzja RPP, aby obniżyć stopy procentowe w Polsce, miała na celu zbliżenie ich do poziomu obowiązującego w strefie euro. Duża różnica w poziomach stóp stwarzała bowiem ryzyko, że pieniądze pompowane na europejski rynek przez Europejski Bank Centralny będą napływały do Polski, windując kurs złotego. Ergo: RPP chciała osłabić polską walutę.

A przecież w Konstytucji RP czarno na białym zapisano, że „Narodowy Bank Polski odpowiada za wartość polskiego pieniądza". Osłabiając złotego, NBP łamie Konstytucję. Czyż to nie oczywiste?

Opinie Ekonomiczne
Damian Guzman: Czy polskie firmy będą przenosić się do Rumunii?
Opinie Ekonomiczne
Marek Góra: Nieuchronność dłuższej aktywności zawodowej
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Fałszywy ton nacjonalizmu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Apel do kandydatów na urząd prezydenta
Opinie Ekonomiczne
Anita Błaszczak: Czas na powojenne scenariusze dla Ukraińców