Blok węglowy 910 MW w Elektrowni Jaworzno został oddany do użytku. Można powiedzieć: nareszcie, bo pierwotny termin zakończenia inwestycji przypadał na marzec 2019 r. Co Rafako, jako wykonawcy inwestycji, sprawiło najwięcej trudności?
Muszę przyznać, że gdy w kwietniu rozpoczynałem misję w grupie Rafako, to sytuacja była dramatyczna. Blok był całkowicie wyłączony po awarii kotła na początku lutego tego roku, przyczyna awarii nie do końca była znana, bo wciąż trwały prace komisji, a uszkodzone palniki cały czas tkwiły przymocowane do konstrukcji kotła. Nikt nie przygotował koncepcji naprawy bloku, ale to, co było wiadome, to to, że awaria wygenerowała poważne skutki finansowe. Nasza spółka, którą Rafako powołało do zrealizowania tej największej w swej historii inwestycji, znajdowała się na krawędzi upadłości i bez perspektyw pozyskania dodatkowych przychodów. Obiektywnie sytuacja była bardzo trudna, a przecież dokończenie projektu stanowiło dla całej grupy kapitałowej warunek przetrwania. To, czego dokonaliśmy w ciągu siedmiu miesięcy, aby przygotować blok w Jaworznie do przekazania go inwestorowi do eksploatacji, to był ogromny wysiłek całego zespołu. A przecież kluczowy etap inwestycji prowadziliśmy w okresie pandemii koronawirusa.
Jak mocno pandemia skomplikowała prace?
Końcowy etap prac technicznych związanych z uruchomieniem bloku przypadł na drugą falę pandemii. Wprowadziliśmy szereg obostrzeń i chociaż zdarzały się przypadki zakażeń i przerwane lub istotnie ograniczone łańcuchy dostaw, to jednak rygorystyczne zasady i przeorganizowanie pracy przyniosło efekty. Przyznam, że choć pracowałem już przy wielu trudnych projektach, to zarządzanie pracą w takich warunkach było zupełnie nowym doświadczeniem menedżerskim. Inwestycję dokończyliśmy m.in. dzięki wyjątkowej determinacji ludzi, którzy wykazali się ogromną odpowiedzialnością i zaangażowaniem. Sukces nie byłby też możliwy, gdyby nie pragmatyzm zamawiającego, który wykazał się otwartością i konstruktywnym podejściem do współpracy, choć alternatywne scenariusze dla inwestora wcale nie były lepsze.
No właśnie – potrzebny był kompromis z inwestorem, ale też zabezpieczenie finansowania.