Ze stopami procentowymi jest jak z owsianką w bajce o Złotowłosej: nie mogą być ani za niskie, ani za wysokie. Wszyscy zgodzimy się, że zerowe stopy na świecie były za niskie i większość komentatorów zgodzi się, że osiągnięte w latach 2022–2023 poziomy stóp były za wysokie. Nic dziwnego, że jesteśmy w środku globalnego cyklu łagodzenia polityki pieniężnej. Do niedawna kierunek zmian stóp wydawał się oczywisty i taki sam dla wszystkich liczących się banków centralnych. Cykl monetarny wzbogacił się jednak o jastrzębie pauzy i gołębie cięcia. Dlaczego?
Budzący zazdrość innych krajów wzrost gospodarczy w USA w połączeniu z presją inflacyjną i obawami przed inflacyjnym charakterem polityki gospodarczej nowej administracji przyniosły skutek w postaci jastrzębiego zwrotu Fedu i zmiany oczekiwań rynku co do dalszych kroków. Inwestorzy oczekują tylko symbolicznej korekty stóp w USA i w warunkach niepewności co do scenariusza makroekonomicznego, kształtu i skutków polityki gospodarczej USA domagają się dużego dodatkowego wynagrodzenia za ryzyko inwestowania w instrumenty oparte na stopie procentowej.
Czytaj więcej
Członkowie RPP wyczekują momentu, gdy będą mogli obniżać stopy procentowe. Nacisk jest bardzo silny, m.in. ze strony rządu, kredytobiorców i deweloperów. Ale obecnie nie ma ku obniżce żadnych przesłanek – powiedział prezes NBP Adam Glapiński.
Kierunek dla polityki w strefie euro jest z kolei jasny: wyniki gospodarcze największych gospodarek rozczarowują, presja inflacyjna spada, a program „America First” stanowi zagrożenie dla kruchego wzrostu gospodarczego w Europie. Szczęściem w nieszczęściu nasz kontynent ma w ręku wszystkie karty, którymi może grać, by zniwelować efekty protekcjonistycznych ruchów USA. Stopy procentowe w strefie jeszcze w tym roku prawdopodobnie zostaną obniżone poniżej 2 proc.
Samotna wyspa?
W tej wielkiej geopolityczno-ekonomicznej układance jesteśmy oczywiście małym graczem, w dodatku niesamodzielnym. Polska gospodarka jest w orbicie strefy euro. Oznacza to, że wielkie znaczenie ma koniunktura u naszych największych partnerów handlowych i kierunek prowadzonej przez nich polityki pieniężnej. Ten związek nie jest sztywny – ze względu na posiadanie własnej waluty i niezależnej polityki pieniężnej synchronizacja zmian stóp NBP ze stopami EBC nigdy nie była i nie mogła być pełna. Różnice w trajektorii stóp mogły często być tłumaczone specyficznymi zdarzeniami w polskiej gospodarce i otoczeniu lub ich brakiem. Na przykład stopy w Polsce w latach 2011–2012 poszły w górę znacznie bardziej niż w strefie euro z uwagi na wyższą uporczywą inflację i nasz cykl inwestycyjny.