Miało być pięknie, a wyszło… jak zwykle. Jeszcze w czerwcu ubiegłego roku ówczesny premier Mateusz Morawiecki z pompą ogłosił, że amerykański gigant Intel zainwestuje w Zakład Integracji i Testowania Półprzewodników w gminie Miękinia pod Wrocławiem. Inwestycja Intela miała być warta ok. 20 mld zł, a wsparcie państwa miało wynieść ponad 7 mld zł. Później rozmowy związane z planowaniem inwestycji kontynuowali ministrowie z rządu Donalda Tuska. Jednak we wrześniu zupełnie niespodziewanie amerykański koncern ogłosił, że inwestycje w Polsce i Niemczech zostają wstrzymane na dwa lata, a kilka tygodni później koncern pożegnał się z Patem Gelsingerem, czyli CEO Intela, który wcześniej kurs na te inwestycje wyznaczył.
Rząd nie prowadzi żadnych rozmów z Intelem
Jak zareagował rząd Donalda Tuska? Kilka tygodni po przekazaniu informacji o zawieszeniu inwestycji z Ministerstwa Rozwoju i Technologii wysłano do Intela pismo z pytaniem „co dalej z działką przygotowywaną pod tę inwestycję?”. Pytanie zasadne, ponieważ państwo polskie wyda na projekty infrastrukturalne przygotowywane z myślą o inwestycji Intela ok. 700 mln zł. Nie wiemy, czy Intel odpisał, ponieważ spółka nie udziela w tej sprawie komentarza, a MRiT nie chce już w tym zakresie odpowiadać na pytania „Rzeczpospolitej”.
Czytaj więcej
Wieloletni szef Intela Pat Gelsinger odchodzi na emeryturę, a tymczasowymi dyrektorami generalnymi zostali David Zinsner i Michelle Johnston Holthaus.
Spytaliśmy więc o to, który minister nadzoruje obecnie rozmowy z Intelem. W Ministerstwie Rozwoju poinformowano nas, że „resortem właściwym w tym zakresie jest Ministerstwo Cyfryzacji”. I to mimo że jeszcze kilka tygodni temu to właśnie z MRiT słano pisma do Intela. Jak widać, sytuacja jest dynamiczna. Co więcej, na to samo pytanie Ministerstwo Cyfryzacji odpowiedziało, że „nie prowadzi obecnie żadnych rozmów z Intelem”.
Inwestycji nie ma i nie będzie
Problem w tym, że choć Intel planowaną inwestycję nad Wisłą – czy raczej Odrą – wstrzymał, to jednak półprzewodniki pozostają kluczowym obszarem współczesnej gospodarki. Wiadomo, że swoje zakłady w naszym regionie chce postawić m.in. Taiwan Semiconductor Manufacturing Company (TSMC) i najpewniej będą to Czechy. Co ciekawe, jeszcze przed dymisją wiceministra Jacka Tomczaka w MRiT były plany, by próbować o tę inwestycję zawalczyć. Jednak wraz z odejściem jego i dyrektora departamentu, który za to odpowiadał, w MRiT wciąż nie ma wiceministra, który faktycznie zajmowałby się ściąganiem tego typu inwestycji. Tę rolę wziął na siebie minister rozwoju Krzysztof Paszyk, ale choćby z racji natłoku obowiązków ministerialnych i politycznych nie wróży to dobrze ściąganiu nowoczesnych inwestycji do Polski.