Michał Szułdrzyński: Cena za prywatność. Dlaczego Facebook i Instagram będą płatne?

Wprowadzenie subskrypcji dla użytkowników Facebooka i Instagrama to moment historyczny. To bowiem koniec fikcji, w jaką przez lata wierzyło wielu internautów. Fikcja ta brzmiała: w sieci wszystko jest za darmo.

Aktualizacja: 02.11.2023 14:56 Publikacja: 02.11.2023 03:00

Michał Szułdrzyński: Cena za prywatność. Dlaczego Facebook i Instagram będą płatne?

Foto: Adobe Stock

Nic nie jest za darmo. Dotąd jednak wielu użytkowników uważało, że skoro nie płacą za możliwość korzystania z platform społecznościowych czy wielkich portali, to one są darmowe. Nie, płaciliśmy za korzystanie z nich najcenniejszą walutą, jaką posiada człowiek – naszym czasem. Platformy społecznościowe zbierały niewyobrażalne ilości danych na nasz temat i zarabiały na tym, że wyświetlały nam precyzyjnie adresowane reklamy. Reklamy w portalach nie były aż tak precyzyjne, ale ze względu na ich masę pozwalały ich wydawcom nie tylko się utrzymywać, ale też nieźle zarabiać. Ale – powtórzmy – nic nie było darmowe. Było bezpłatne, bo nie płaciliśmy za nie pieniędzmi, ale inną walutą.

Czytaj więcej

Facebook i Instagram będą płatne od listopada. Znamy ceny

Dlaczego Meta wprowadza opłaty za korzystanie z Facebooka i Instagrama

Twarde lądowanie w postaci wprowadzenia subskrypcji Facebooka i Instagrama wymusiła Unia Europejska. Ale przecież to samo zaproponował Elon Musk na swoim serwisie X, zwanym niegdyś Twitterem. Unia uznała, że każdy użytkownik ma prawo wybrać, czy zgadza się na to, by serwisy społecznościowe zbierały o nim informacje, czy też woli odrzucić taką możliwość. I właśnie dla tych, którzy będą chcieli skorzystać z tego drugiego rozwiązania, firma Meta wprowadza możliwość subskrypcji: jeśli zapłacisz od 10 do 20 dol. miesięcznie, nie będziemy zbierać o tobie danych ani wyświetlać ci reklam. Przy okazji możemy sobie wyobrazić, na ile wartość naszego czasu przed ekranem wycenia firma Marka Zuckerberga.

Mamy tu jednak do czynienia z dwoma rewolucjami naraz. Pierwsza to rewolucja świadomości: upowszechnienie się przekonania, że za dostęp do wartościowych treści w sieci trzeba płacić. Drugą jest upowszechnienie się w internetowych biznesach modeli subskrypcyjnych. Prekursorem był tu ponad dekadę temu Microsoft, który zamiast bardzo drogiej licencji Office’a (które przez to padały ofiarą piractwa) wprowadził Office 365 – znacznie tańszą roczną subskrypcję za korzystanie z pakietu. Podobnie Netflix i Spotify nauczyły internautów, że trzeba płacić, jeśli chcemy legalnie oglądać seriale czy słuchać muzyki.

Czytaj więcej

Koniec ery darmowego używania internetu. Wszystko będzie w abonamencie?

Dlaczego warto kupować subskrypcje?

Nie inaczej jest z dziennikarstwem. Gdy z mediów korzystamy na naszych smartfonach, gdy znajdujemy linki do artykułów w mediach społecznościowych czy agregatorach, powinniśmy wiedzieć, że za dostęp do wartościowych esejów, wywiadów z ciekawymi ludźmi czy ważnych informacji będziemy płacić. Paradoksalnie jednak ta rewolucja przywraca normalne i uczciwe zasady w internecie.

Nic nie jest za darmo. Dotąd jednak wielu użytkowników uważało, że skoro nie płacą za możliwość korzystania z platform społecznościowych czy wielkich portali, to one są darmowe. Nie, płaciliśmy za korzystanie z nich najcenniejszą walutą, jaką posiada człowiek – naszym czasem. Platformy społecznościowe zbierały niewyobrażalne ilości danych na nasz temat i zarabiały na tym, że wyświetlały nam precyzyjnie adresowane reklamy. Reklamy w portalach nie były aż tak precyzyjne, ale ze względu na ich masę pozwalały ich wydawcom nie tylko się utrzymywać, ale też nieźle zarabiać. Ale – powtórzmy – nic nie było darmowe. Było bezpłatne, bo nie płaciliśmy za nie pieniędzmi, ale inną walutą.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację