Janusz Jankowiak: Polskie liberum veto nie powiększy Unii Europejskiej

Rządząca w Polsce formacja nie uznaje żadnego kompromisu w relacjach z UE. Pod sztandarem obrony zapisów traktatowych broni de facto zasady liberum veto. Wymóg decyzyjnej jednomyślności, w kontekście wielu decyzji koniecznych dla poszerzenia Unii, jest formą liberum veto właśnie.

Publikacja: 04.10.2023 13:56

Janusz Jankowiak: Polskie liberum veto nie powiększy Unii Europejskiej

Foto: Adobe Stock

Bardzo łatwo przewidzieć, co na niemiecko-francuską propozycję instytucjonalnej reformy funkcjonowania UE przed jej ewentualnym rozszerzeniem w roku 2030, sformułowaną co prawda przez grupę niezależnych ekspertów, ale autoryzowaną przez ministerstwa do spraw europejskich obu krajów, odpowie rząd polski. Taki, jaki mamy teraz.

Rządowe NIET dla propozycji niemiecko-francuskich

Taki rząd odpowie na wszystko twardym NIET:

NIE dla zmodyfikowanego mechanizmu kwalifikowanej większości (QMV, Qualified Majority Voting) w miejsce jednomyślności.

NIE dla klauzul pomostowych (passerelle clauses), które z wymogu podejmowania jednogłośnych decyzji w większości obszarów funkcjonowania Unii uczynią wyjątek, a nie, jak teraz, zasadę.

NIE dla zredukowania liczby polskich eurodeputowanych, skoro pomimo rozszerzenia Unii ma ich być nadal ogółem 751.

NIE dla zredukowania liczby komisarzy, bo odejście od zasady każdy kraj ma jednego może przecież oznaczać, że my „swojego” mieć w KE nie będziemy.

NIE dla powiększenia budżetu UE o dodatkowe „dochody własne”, bo to pozatraktatowe poszerzanie kompetencji KE.

NIE dla „uzbrojenia” art. 7, czyli dla wzmocnienia mechanizmu sankcji za deptanie fundamentalnych wartości, na jakich posadowiona jest UE. Wiadomo dlaczego.

NIE dla Unii różnych prędkości, czyli gradualizmu integracji w czterech różnych kręgach, od „kręgu wewnętrznego”, aż do luźniejszej „europejskiej wspólnoty politycznej”.

Kompromisowa propozycja z Wilna

Co gorsza, można też przypuszczać, że podobne NIET, byłoby odpowiedzią na znacznie bardziej zrównoważoną politycznie propozycję międzynarodowej grupy ekspertów (również z Polski), zgromadzonych przez Uniwersytet w Wilnie.

Dlaczego tak myślę? Bo żadna próba wyjścia poza dychotomię „jednomyślność vs. QMV”, kiedy mowa o przyszłości Unii, żaden kompromis, nawet ten omijający rafę koniecznych zmian traktatowych, czy to w formule konstruktywnej absencji, klauzul pomostowych, super większości, czy konsensu minus 1 – a o takich kompromisowych rozwiązaniach jest właśnie mowa w tym wileńskim artykule (część 3 na str. 6) – nie zadowala formacji sprawującej aktualnie władzę w Polsce.

Ta formacja NIE UZNAJE w relacjach z UE żadnego kompromisu. Pod sztandarem obrony zapisów traktatowych broni de facto zasady liberum veto. Liberum veto jest z kompromisem nie do pogodzenia. Wymóg decyzyjnej jednomyślności, w kontekście wielu decyzji koniecznych dla poszerzenia Unii, jest formą liberum veto właśnie.

W grudniu tego roku w Unii zapadać będą decyzje związane z poszerzeniem UE o nowe kraje, w tym również o Ukrainę. Równolegle toczyć się będą prace nad usprawnieniem procedur decyzyjnych. Kompromis – inny niż bardzo radykalne propozycje niemiecko-francuskie – będzie niezbędny.

Także dlatego waga wyniku październikowych wyborów parlamentarnych w Polsce zdecydowanie wykracza poza nasz kraj.

Autor jest głównym ekonomistą Polskiej Rady Biznesu, dwukrotnym zwycięzcą w konkursie NBP i „Rzeczpospolitej” na najlepszego analityka makroekonomicznego roku.

#EUenlargementandreforms

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Ładowanie samochodów w domu pod każdym względem jest korzystne
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację