Już 20 lat temu pisałem, że walka o władzę to także walka o Orlen. Rok temu, kiedy obrońcy praworządności narzekali, że Orlen ich okrada, bo ma za wysokie ceny, zastanawiałem się, co zrobią za rok, jak ceny będą za niskie. No i proszę – znowu narzekają.
To dziwne, bo przywódca obrońców praworządności Donald Tusk obiecywał rok temu, że „jest w stanie obniżyć cenę benzyny w Polsce do 5,19 zł za litr”. „Trzeba podejmować decyzje, w tym przypadku decyzje o możliwie minimalnej marży dla takich firm jak Orlen” – grzmiał. No to Daniel Obajtek podjął decyzję. Brakuje mu jeszcze 80 groszy, ale ma jeszcze prawie trzy tygodnie.
Obrońcy praworządności wynaleźli (albo wymyślili) jakiegoś komisarza unijnego, który im – prosząc o anonimowość – powiedział, że UE może interweniować w tej sprawie. Zastanawiałem się, na podstawie jakiegoż to przepisu, ale – jak obiecywał kiedyś stalinowski prokurator Andrej Wyszynski – „paragraf się znajdzie”.
Czytaj więcej
Koncern przekonuje, że realizowane przez niego dostawy paliw na stacje i do klientów hurtowych przebiegają bez zakłóceń. Jednocześnie prosi, aby nie zgłaszać za dużego popytu.
Komisarz powinien najpierw interweniować na Malcie, bo tam ceny paliw na początku tygodnia były kilka eurocentów niższe niż w Polsce. Może mu się flagi pomyliły, bo oni tam także mają biel i czerwień, tylko że w pionie. Za to Rumunię i Bułgarię trudno było pomylić, bo flagi mają zupełnie inne, a ceny paliw podobne – mimo że w Rumunii w tym roku wyborów nie mają, a w Bułgarii jest już po wyborach. A o interwencji u nich komisarz nie wspominał.