„Mam wrażenie, że zwalczanie WIBOR-u jest elementem wojny hybrydowej, informacyjnej, jaką Rosja wypowiedziała Polsce. Nie ma tu żadnego porównania z frankowymi kredytami” – zdziwiła mnie ta wypowiedź szefa Giełdy Papierów Wartościowych Marka Dietla z wywiadu dla „Business Insidera”. Zaskakujące to słowa w ustach ekonomisty, prezesa spółki działającej w wybitnie profesjonalnej dziedzinie, jaką jest rynek kapitałowy. Jednak być może jest w tym stwierdzeniu jakiś sens. To argumentacja ze słownika aktualnie sprawującej władzę opcji politycznej. I zapewne do niej ma ona dotrzeć. Widać do polityków łatwiej trafiają takie argumenty niż ekonomiczne.
Dlaczego prezes GPW miałby bronić WIBOR-u przed politykami? Ano dlatego, że poziom tego wskaźnika, od którego zmian uzależnione jest oprocentowanie większości kredytów udzielanych w Polsce, budzi głębokie niezadowolenie kredytobiorców, czytaj – wyborców. A od połowy 2017 r. oblicza go na podstawie danych pozyskiwanych z banków spółka GPW Benchmark, należąca w całości właśnie do GPW.
Czytaj więcej
- Jeśli się utrzymają wszystkie trendy w sile nabywczej niedługo dościgniemy Włochy. To jest kwestia 3 lat. No dobrze, może za 3 lata Hiszpanię, za 5 Włochy, a za 8 lat Francję - powiedział podczas konferencji po posiedzeniu RPP prezes NBP Adam Glapiński. Stwierdził też, że Rada nie zakończyła jeszcze cyklu podwyżek stóp procentowych. Decydujące będą dane o inflacji w styczniu i lutym.
Na atakowaniu WIBOR-u łatwo dziś budować poparcie polityczne. Siedem lat trzymał się dobrze poniżej 2 proc. (WIBOR 3M), a przez około rok nawet niewiele powyżej 0 proc. Ale w końcówce 2021 r. wystrzelił, by w listopadzie 2022 sięgnąć 7,61 proc. Spowodowało to gigantyczny skok odsetek płaconych przez kredytobiorców hipotecznych, zwłaszcza tych, którzy brali kredyty w latach 2020-2021.
Premier – chcąc stłumić rosnącą falę niezadowolenia – obiecał wakacje kredytowe, a także zastąpienie krytykowanego WIBOR-u inną – w domyśle – lżejszą stawką. Wakacje kredytowe udało się rządowi prowadzić w życie, z następca WIBOR-u jednak sprawa jest dużo trudniejsza. Nie dość, że sporo czasu (i dobrze, bo to poważna operacja) zajęło wypracowanie koncepcji następcy, zwanego WIRON-em, to jeszcze jego pełne wprowadzanie w życie potrwa do 2025 r.