Wystarczy przekopać się przez badania opinii publicznej z ostatniej dekady, żeby zauważyć, że świadomość zmian klimatycznych rośnie: z roku na rok przybywa osób, które są przekonane, że klimat się zmienia. Pół roku temu „klimatycznych negacjonistów” było w Polsce ledwie 8 proc. Rośnie też poziom zaniepokojenia konsekwencjami zmian klimatu.
Trzeba jednak poskrobać trochę głębiej, by zauważyć, że nie jest to obrazek jednoznaczny. Rzadko bowiem w tego typu sondażach pada pytanie o to, czy – lub na ile – to człowiek jest odpowiedzialny za te zmiany. Tu już zapewne odsetek przekonanych o naszej sprawczości jest niższy. Choć i on rośnie. Widzimy to pośrednio w badaniach konsumenckich, coraz częstszych deklaracjach rezygnacji z mięsa w diecie, po części – w boomie na fotowoltaikę lub pompy ciepła, uchwałach antysmogowych samorządów. To dobrowolne decyzje Polaków lub rezultaty ich presji na lokalne władze.
Ale jeżeli punktem odniesienia miałaby być dla badaczy świadomość klimatyczna w biznesie – obrazek byłby diametralnie odmienny. Tu mało kto dotychczas miał ochotę wpędzać się w koszty w imię ratowania klimatu. Rok temu fundacja Instrat opublikowała raport, z którego wynikało, że zaledwie 13 ze 140 największych spółek z GPW przyjęło cele klimatyczne. To i tak daje odsetek rzędu niemal 10 proc. – można zakładać, że na poziomie firm małych i średnich zaniepokojenie problemami klimatu i środowiska naturalnego było jeszcze niższe. Wiadomo, to koszty.
Dla tych nieprzekonanych powstał kij stworzony przez Unię Europejską: system płatności za pozwolenia na emisje gazów cieplarnianych (ETS) w najbardziej energochłonnych gałęziach gospodarki, docelowo przekładający się na rachunki nas wszystkich.
Ale prawdziwym batem na biznes staje się dziś wywołany rosyjską agresją na Ukrainę kryzys energetyczny i deficyt kopalin na europejskim rynku. Kilkusetprocentowy skok kwot na rachunkach mógłby być najlepszym impulsem dla transformacji polskich firm – ku odnawialnym źródłom czystej i tańszej energii, ku oszczędnościom oraz ku zwiększeniu efektywności energetycznej, będącej fundamentem oszczędności. Można nie wierzyć w zmiany klimatyczne, wysoki rachunek za energię jest bardziej przekonujący.