Mariusz Janik: Wybudzanie z zaprzeczenia

Prywatnie większość Polaków przyznaje, że zmiany klimatyczne zachodzą i mogą mieć fatalny wpływ na ich życie. Instytucjonalnie Polska leży jednak na innej planecie.

Publikacja: 25.10.2022 21:00

Mariusz Janik: Wybudzanie z zaprzeczenia

Foto: Adobe Stock

Wystarczy przekopać się przez badania opinii publicznej z ostatniej dekady, żeby zauważyć, że świadomość zmian klimatycznych rośnie: z roku na rok przybywa osób, które są przekonane, że klimat się zmienia. Pół roku temu „klimatycznych negacjonistów” było w Polsce ledwie 8 proc. Rośnie też poziom zaniepokojenia konsekwencjami zmian klimatu.

Trzeba jednak poskrobać trochę głębiej, by zauważyć, że nie jest to obrazek jednoznaczny. Rzadko bowiem w tego typu sondażach pada pytanie o to, czy – lub na ile – to człowiek jest odpowiedzialny za te zmiany. Tu już zapewne odsetek przekonanych o naszej sprawczości jest niższy. Choć i on rośnie. Widzimy to pośrednio w badaniach konsumenckich, coraz częstszych deklaracjach rezygnacji z mięsa w diecie, po części – w boomie na fotowoltaikę lub pompy ciepła, uchwałach antysmogowych samorządów. To dobrowolne decyzje Polaków lub rezultaty ich presji na lokalne władze.

Ale jeżeli punktem odniesienia miałaby być dla badaczy świadomość klimatyczna w biznesie – obrazek byłby diametralnie odmienny. Tu mało kto dotychczas miał ochotę wpędzać się w koszty w imię ratowania klimatu. Rok temu fundacja Instrat opublikowała raport, z którego wynikało, że zaledwie 13 ze 140 największych spółek z GPW przyjęło cele klimatyczne. To i tak daje odsetek rzędu niemal 10 proc. – można zakładać, że na poziomie firm małych i średnich zaniepokojenie problemami klimatu i środowiska naturalnego było jeszcze niższe. Wiadomo, to koszty.

Dla tych nieprzekonanych powstał kij stworzony przez Unię Europejską: system płatności za pozwolenia na emisje gazów cieplarnianych (ETS) w najbardziej energochłonnych gałęziach gospodarki, docelowo przekładający się na rachunki nas wszystkich.

Ale prawdziwym batem na biznes staje się dziś wywołany rosyjską agresją na Ukrainę kryzys energetyczny i deficyt kopalin na europejskim rynku. Kilkusetprocentowy skok kwot na rachunkach mógłby być najlepszym impulsem dla transformacji polskich firm – ku odnawialnym źródłom czystej i tańszej energii, ku oszczędnościom oraz ku zwiększeniu efektywności energetycznej, będącej fundamentem oszczędności. Można nie wierzyć w zmiany klimatyczne, wysoki rachunek za energię jest bardziej przekonujący.

Tyle że instytucjonalna odpowiedzialność za ten proces spoczywa dziś w rękach rządu, który najwyraźniej żyje na innej planecie. Tam pali się węglem i wszystkim poza oponami. Miliardy są inwestowane w zapewnienie dostaw surowca, który zniszczy przyrodę wokół nas i skróci nam życie, zanieczyszczając nasze powietrze. Czyste źródła energii? Sejm z tajemniczych powodów nie liberalizuje ustawy o lądowych farmach wiatrowych, system przesyłu i dystrybucji energii jest modernizowany w stopniu niewspółmiernym do potrzeb, o jakichkolwiek ułatwieniach czy preferencjach dla prosumentów lepiej nie wspominać. Trudno sobie wyobrazić, żeby rządzący rzucili z właściwą sobie lekkością kilka miliardów na „zielone” projekty, jak robią to przy rozmaitych innych okazjach. A Kreml się przygląda i uśmiecha.

Czytaj więcej

Powolna budowa korytarza na gaz. Komisja Europejska nie chce interwencji

Wystarczy przekopać się przez badania opinii publicznej z ostatniej dekady, żeby zauważyć, że świadomość zmian klimatycznych rośnie: z roku na rok przybywa osób, które są przekonane, że klimat się zmienia. Pół roku temu „klimatycznych negacjonistów” było w Polsce ledwie 8 proc. Rośnie też poziom zaniepokojenia konsekwencjami zmian klimatu.

Trzeba jednak poskrobać trochę głębiej, by zauważyć, że nie jest to obrazek jednoznaczny. Rzadko bowiem w tego typu sondażach pada pytanie o to, czy – lub na ile – to człowiek jest odpowiedzialny za te zmiany. Tu już zapewne odsetek przekonanych o naszej sprawczości jest niższy. Choć i on rośnie. Widzimy to pośrednio w badaniach konsumenckich, coraz częstszych deklaracjach rezygnacji z mięsa w diecie, po części – w boomie na fotowoltaikę lub pompy ciepła, uchwałach antysmogowych samorządów. To dobrowolne decyzje Polaków lub rezultaty ich presji na lokalne władze.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację