No comments – powiedział Marek Belka, gdy mój redakcyjny kolega Grzegorz Siemionczyk spytał go, czy wobec wysokiej inflacji należałoby znieść 19-proc. podatek od dochodów kapitałowych. Dzisiaj, przy nierekompensujących nawet inflacji odsetkach z lokat i obligacji państwowych, podatek ten ogranicza i tak niską atrakcyjność oszczędzania.
Profesorowi niezręcznie jest wypowiadać się o tym podatku, bo po pierwsze, sam go wprowadził 20 lat temu jako minister finansów. A po drugie, jako ekonomista i były prezes NBP zdaje sobie sprawę, że obniżanie podatków w warunkach szalejącej inflacji ma zwykle efekt proinflacyjny. Po trzecie, co do zasady społecznie sprawiedliwe jest równe traktowanie przez fiskusa różnych źródeł dochodu. I trudno znaleźć uzasadnienie, że dochody z pracy są opodatkowane, a z kapitału nie. Owszem, do niedawna można było znaleźć uzasadnienie dla skasowania podatku Belki, bo oszczędności, bez których nie da się finansować inwestycji, systemowo w Polsce brakowało, a rąk do pracy mieliśmy w nadmiarze, czego efektem było bezrobocie.