Winni są także ekonomiści

Polityka gospodarcza prowadzona w ostatnich latach przez rządy w różnych krajach zawiodła, co stworzyło pożywkę dla rozwoju rozpaczliwych, choć ekstremalnie groźnych zachowań społecznych.

Publikacja: 26.02.2017 21:41

Maciej Bałtowski

Andrzej K. Koźmiński w tekście „Nowy pragmatyzm kontra nowy nacjonalizm" („Rzeczpospolita", 2 lutego 2017 r.) przedstawił analizę różnych narodowych odmian ideologii i polityki gospodarczej nawiązujących do Trumpowskiego hasła „America first", które zdobywają szerokie poparcie społeczeństw w wielu krajach świata.

Źródeł nowego nacjonalizmu upatruje, niewątpliwie słusznie, w degradacji klasy średniej i niższej średniej, w rozdźwięku między aspiracjami dużych grup obywateli a możliwościami ich zaspokojenia. A to z kolei wywołane jest, jego zdaniem, rozwojem technologii i postępem procesów globalizacyjnych.

Anachroniczna teoria ekonomiczna

Problem nowego nacjonalizmu, ze względu na jego potencjalne skutki geopolityczne i ekonomiczne, które mogą prowadzić do zanegowania dorobku cywilizacyjnego ostatnich dziesięcioleci, jest jednym z najważniejszych wyzwań intelektualnych współczesności. Wymaga wielostronnej debaty publicznej.

Zgadzając się z analizą prof. Koźmińskiego, uważam, że źródła problemu leżą także w innym obszarze. Zawiodła polityka gospodarcza prowadzona w ostatnich latach przez rządy w różnych krajach, co – w warunkach zmian technologicznych i presji globalizacyjnej – stworzyło pożywkę dla rozwoju różnych rozpaczliwych w gruncie rzeczy, choć ekstremalnie groźnych zachowań społecznych.

Zawiodła, bo opierała się na fałszywej teorii ekonomicznej, anachronicznej zarówno gdy chodzi o procesy poznawania i diagnozowania stanu gospodarki, jak i – szczególnie – gdy chodzi o formułowanie rekomendacji i recept wcielanych następnie w życie przez polityków. Nawiązując do stwierdzenia prof. Marcina Króla, można powiedzieć, że my, ekonomiści, byliśmy głupi.

Ekonomia jest szczególną nauką, odmienną zasadniczo nie tylko od nauk przyrodniczych czy ścisłych, ale także od innych nauk społecznych. Ta odmienność wynika z niezwykłej różnorodności (w przestrzeni) i zmienności (w czasie) przedmiotu badań ekonomii, tj. gospodarki.

Zagadnienie to ma dwa odrębne wymiary. Pierwszy – zróżnicowanie technologiczne i organizacyjne systemów gospodarczych – jest dość oczywisty, choć tworzy dla ekonomistów-naukowców olbrzymie wyzwania poznawcze i analityczne. Drugi – zróżnicowanie teleologiczne i aksjologiczne systemów gospodarczych – jest znacznie mniej rozpoznany i badany, a jego znaczenie dla skuteczności aplikacyjnej ekonomii wydaje się kluczowe.

Postęp technologiczny wywołał wielkie różnice wydajności pracy i poziomu dobrobytu prowadzące do faktycznego rozwarstwienia cywilizacyjnego zarówno pomiędzy poszczególnymi gospodarkami, jak i wewnątrz nich – pomiędzy poszczególnymi grupami pracowników.

Globalizacja unaoczniła światu, jak różne i odmienne od klasycznego, zachodniego wzorca mogą być współczesne systemy gospodarcze, ich cele i sposoby funkcjonowania. Wciągnęła w główny nurt światowej polityki i gospodarki wielkie kraje przez dziesiątki lat traktowane z punktu widzenia Zachodu jako peryferie, Trzeci Świat.

W konsekwencji gospodarki rynkowego kapitalizmu przestały być jedynymi tworzącymi postęp i dobrobyt, jak miało to miejsce przez ostatnich 200 lat.

Nauka ekonomii w swoim głównym, „kanonicznym" nurcie – tym wykładanym na najlepszych uniwersytetach – w znacznym stopniu zignorowała te zasadnicze zmiany. Pozostaje w ramach starych wzorców poznawczych i aplikacyjnych, stworzonych z myślą o dominujących niegdyś niepodzielnie w świecie liberalnych gospodarkach Zachodu.

Ekonomia nie potrafiła uwolnić się z XIX-wiecznych, scjentystycznych zakusów naukowego uniwersalizmu, wiary w istnienie jednego, najlepszego modelu gospodarowania i ogólnie słusznych recept na naprawę sytuacji. Nie przyjęła do wiadomości, że zasada „one size fits all" przestała obowiązywać we współczesnym świecie. Ekonomiści tworzyli i badali wyrafinowane modele matematyczne, które jednak nie uwzględniały nowych uwarunkowań gospodarowania.

Ekonomia nie potrafiła także sformułować nowych celów gospodarowania, odpowiadających współczesnym wyzwaniom i oczekiwaniom już nie milionów, ale miliardów obywateli naszego globu, którzy teraz – dzięki technologii i globalizacji – tworzą wspólną światową rodzinę. Nie potrafiła zaproponować i uzasadnić niezbędności odejścia od „obowiązujących" od ponad 150 lat celów-kryteriów procesów gospodarowania (tj. maksymalizowania zysku przedsiębiorstw bądź dochodu społecznego, obecnie mierzonego wskaźnikiem PKB per capita), których ślepe stosowanie we współczesnych warunkach prowadzi na manowce.

Błędne diagnozy

To właśnie błędne diagnozy ekonomiczne, odrzucanie zjawisk leżących poza tradycyjnym obszarem zainteresowań badawczych ekonomii, a także bojaźń ekonomistów przed formułowaniem niestandardowych, wykraczających poza kanon rekomendacji i zaleceń przyczyniły się do obecnej sytuacji. Ekonomiści i politycy nie potrafili znaleźć właściwej recepty na – jak to obrazowo ujął prof. Koźmiński – „demolowanie przez globalizację przytulnego świata klasy średniej".

Takie zjawiska jak nadmierne rozwarstwienie dochodowe prowadzące do rozpadu więzi społecznych, stagnacja, a nawet degradacja dochodów klasy średniej czy niepewność stabilnego zatrudnienia, powszechne w rozwiniętych krajach Zachodu w ostatnich latach, stworzyły świetną pożywkę dla rozwoju różnego rodzaju emocji społecznych o charakterze nacjonalistycznym czy ksenofobicznym oraz oczekiwań co do paternalistycznej roli państwa.

Nowa ekonomia i nowy pragmatyzm

Oczywiście nieprawdziwe byłoby stwierdzenie, że cała ekonomia zawiodła. Rozwinęły się w ostatnich latach szkoły ekonomicznego myślenia, jak nowa ekonomia instytucjonalna, kwestionujące teorie głównego nurtu, zarówno w postaci neoliberalizmu, jak i syntezy neoklasycznej.

Pojawiła się grupa błyskotliwych ekonomistów młodszego pokolenia (jak D. Rodrik, D. Acemoglu czy Th. Piketty) czy nieco starszych, jak J.K. Galbraith, wychodzących w swoich badaniach poza ekonomię ortodoksyjną, szukających odpowiedzi na pytania o stan i przyszłość gospodarczą świata w różnorodnych czynnikach traktowanych zwykle wcześniej jako „pozaekonomiczne" – kulturowych, instytucjonalnych, społecznych, politycznych. Ale efekty aplikacyjne nowej ekonomii instytucjonalnej i jej możliwości wpływania na realne procesy gospodarcze są dotychczas mizerne.

W nurt rodzącej się właśnie nowej ekonomii, próbującej się zmierzyć z nowymi okolicznościami i uwarunkowaniami gospodarowania w skali globalnej, świetnie wpisuje się rozwijana od wielu lat przez Grzegorza W. Kołodkę koncepcja nowego pragmatyzmu. Profesor Koźmiński w swoim tekście w sposób lakoniczny i trafny przedstawił jej najważniejsze założenia metodologiczne i poznawcze.

Nowy pragmatyzm prof. G. Kołodki postuluje zmianę obowiązującego od ponad 100 lat paradygmatu ekonomii jako nauki czystej, szukającej uniwersalnych praw gospodarowania, w kierunku ekonomii traktowanej jako nauka stosowana, dostarczająca narzędzi do „zmieniania świata na lepsze".

W sferze diagnozy proponuje podejście multidyscyplinarne, uwzględniające różnorodność i zmienność systemów gospodarczych, szuka wyjaśnienia i zrozumienia zjawisk gospodarczych na poziomie uwarunkowań kulturowo-instytucjonalnych. Przyjmuje nieuchronność procesów globalizacyjnych. Zaś w sferze postulatywnej, silnie osadzonej w aksjologii, z jednej strony zakłada globalną koordynację gospodarki, a z drugiej – odżegnuje się od ogólnie słusznych prawd, preferując ujęcie kontekstualne, politykę gospodarczą szytą na miarę. Proponuje wdrażanie zasad rozwoju potrójnie zrównoważonego (ekonomicznie, społecznie i ekologicznie), a jednocześnie ograniczanie zakusów etatystycznych państw narodowych i sprzyjanie rozwojowi konkurencji.

Czy zmiana podejścia uratuje gospodarkę

Czy można być optymistą? Jeżeli tak, to bardzo umiarkowanym. Doświadczenia ostatnich lat wskazują dobitnie, że w McŚwiecie, w społeczeństwie masowej informacji, postprawdy znajdują znacznie większy oddźwięk niż prawdy, a emocje społeczne biorą zdecydowanie górę nad zbiorową racjonalnością.

Wybór jest niezwykle trudny. Z jednej strony trwanie przy starym, ufność w wolny rynek i samoregulujący się mechanizm gospodarczy w XIX-wiecznym wydaniu zapewne pogłębi jedynie dotychczasowe problemy i w warunkach globalizacji doprowadzi do katastrofy o nieprzewidywalnych skutkach. Żadne rozwiązania typu back to normal nie wydają się dziś ani możliwe, ani sensowne.

Z drugiej strony równie fatalny, a może jeszcze gorszy wybór to nowy nacjonalizm. Wiara w powstrzymanie procesów globalizacyjnych, w sprawczość i racjonalność państwa narodowego, wiara w możliwość powrotu do tradycyjnego wzorca ludowego dobrobytu, gwarantowanego przez państwo w ramach autarkicznych gospodarek narodowych, to jedynie próba sentymentalnego szukania nieistniejącej Arkadii, która szybko skończy się złowieszczym dla świata działaniem w myśl zasady „ratuj się kto może".

Pomiędzy tymi dwoma skrajnościami istnieje, jak sądzę, wąska ścieżka racjonalnej nadziei.

Niezbędna jest ucieczka do przodu, nowa polityka gospodarcza bazująca na nowej ekonomii, stworzonej na tego rodzaju zasadach, jakie proponuje na przykład nowy pragmatyzm.

Niezbędna jest czytelna i przekonująca dla społeczeństw i polityków propozycja nowych reguł gry ekonomicznej, opartych na czytelnych i szeroko akceptowalnych podstawach aksjologicznych, a jednocześnie zawierających mechanizmy efektywności i kooperacji gospodarczej zarówno na poziomie narodowym, jak i globalnym.

Bardzo dużo zależy od polityków – ich mądrości, odwagi i odpowiedzialności.

Maciej Bałtowski jest profesorem ekonomii na UMCS w Lublinie. W ubiegłym roku pod jego redakcją naukową ukazała się w PWN książka „Ekonomia przyszłości. Wokół nowego pragmatyzmu Grzegorza W. Kołodko".

Maciej Bałtowski

Andrzej K. Koźmiński w tekście „Nowy pragmatyzm kontra nowy nacjonalizm" („Rzeczpospolita", 2 lutego 2017 r.) przedstawił analizę różnych narodowych odmian ideologii i polityki gospodarczej nawiązujących do Trumpowskiego hasła „America first", które zdobywają szerokie poparcie społeczeństw w wielu krajach świata.

Pozostało 97% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację