Na szczęście wczoraj uratował go jacht Polskiej Fundacji Narodowej, który w tajemnicy wypłynął właśnie na morza i oceany, by uczcić minione trzy lata temu 100-lecie niepodległości. Żeglarz wreszcie mógł wejść do internetu i zobaczyć, co się dzieje w Polsce i na świecie.
Pierwsza próba poszła kiepsko, bo zamiast normalnej pierwszej strony „Rzeczpospolitej" zobaczył informację o jakimś strajku mediów... Dziwne.
Niezrażony sięgnął po starsze wydania – i włosy mu się zjeżyły na opalonej tropikalnym słońcem głowie. Wiadomości ze świata? W USA pokonany prezydent odmówił uznania wyniku wyborów i podjudził tłum swoich zwolenników do szturmu na Kapitol... Scenariusz kolejnej serii House of Cards? Ależ nie, to się stało naprawdę...
Czytał dalej: zamknięte granice, uziemione samoloty. Godzina policyjna we Francji, nowy wirus w Wielkiej Brytanii. Miliony chorych, Unia Europejska usiłująca zmusić koncerny farmaceutyczne do wywiązania się z umowy o dostarczeniu milionów dawek szczepionki... Kolejny hollywoodzki film katastroficzny? Nie, chyba nie...
A w Polsce? Rząd nakazujący zamknięcie biznesów, przedsiębiorcy łamiący te zakazy, policja walcząca na ulicach z demonstracjami, groźba weta wobec unijnego budżetu, partia koalicyjna z dwoma prezesami... Chore urojenia totalnej opozycji, marzącej o kłopotach rządu? Nie, to się naprawdę działo.