Rz: Jeszcze niedawno Polacy obawiali się, że produkcja m.in. AGD z powodu niższych kosztów trafi do Chin. To się jednak nie stało – raczej nie ma już takiego zagrożenia?
Ernesto ferrario: Też mi się tak wydaje. Mamy w Chinach tylko jeden i to niewielki zakład. Faktycznie, zwłaszcza koszty logistyczne związane z działalnością na tym rynku rosną, choć już są na wysokim poziomie. Co więcej, w kolejnych latach też należy się tego spodziewać. Z kolei koszty pracy w porównaniu z Europą są wciąż niskie, ale jeśli porównamy dynamikę ich wzrostu, to jest znacznie wyższa niż choćby w Polsce. Słyszeliśmy, że w niektórych częściach Chin w tym roku mogą się nawet podwoić. Dochodzi kwestia wzrostu inflacji, co ma duży wpływ na konkurencyjność eksportu z tego kraju. Ale nie posunąłbym się do stwierdzenia, że Chiny nie są już konkurencyjne. To wciąż zagłębie produkcyjne zaopatrujące cały świat w różnego typu towary – od prostych po zaawansowane.
Jednak firmy odzieżowe już uciekają z Chin z powodu właśnie wysokich kosztów.
Dlatego Polska i inne kraje regionu dla firm z Europy Zachodniej są wciąż atrakcyjnymi rynkami. Nie dla wszystkich celem jest przenoszenie produkcji do Azji. Także tu można znaleźć odpowiednie warunki do rozwoju. Zwłaszcza w przypadku produktów, które mają wysokie koszty transportu.
Sprzedaż AGD w Europie wciąż nie wygląda najlepiej, a firmy już zapowiadają podnoszenie cen. Nie za wcześnie?