Coraz więcej regionalnych firm farmaceutycznych staje się częścią międzynarodowych koncernów. Gedeon Richter też szuka większego partnera?
Bynajmniej. Poza tym nie jesteśmy już regionalnym koncernem. Odkąd w ubiegłym roku sami przejęliśmy dwie inne firmy – szwajcarski PregLam i niemiecki Gruenenthal-Contraceptives, możemy mówić o sobie jako o graczu na skalę europejską.
Będą kolejne zakupy? Na przykład w Polsce?
Na razie ich nie planujemy. Teraz, po przejęciu tych dwóch spółek, łączymy sprzedaż we wszystkich europejskich krajach. Zajmie to nam kilka miesięcy. Chcemy wejść mocno w produkcję leków specjalistycznych i biochemicznych, ale zachowując nadal zróżnicowane portfolio, w którym będą zarówno opatentowane, oryginalne preparaty, jak i tańsze zamienniki. Polska nadal pozostaje dla nas najważniejszym rynkiem w regionie. Eksport stanowi dziś ok. 30 proc. całości przychodów zakładu w Grodzisku. Zanim Gedeon Richter przejął Polfę Grodzisk, było to ok. 4 proc. Do dziś zainwestowaliśmy w grodziski zakład ponad 110 mln zł. W przyszłym roku dojdzie do tego kolejne 11 mln zł. W 2012 r. wprowadzimy na polski rynek minimum trzy nowe preparaty.
Tymczasem w Polsce rośnie wam nowy rywal: Polpharma Jerzego Staraka, która po zakupie Polfy Warszawa też będzie mogła mówić o sobie jako o silnym graczu na skalę europejską. Nie żałuje Pan teraz, że Gedeon Richter nie połączył się z Polpharmą?