Koniec epoki – pomyślałem, gdy we wtorek rano, nie podając powodów, dymisję ogłosił Zbigniew Jagiełło, szef PKO BP. Dla giełdy szok: kurs banku spadał nawet o 9,2 proc. Dla mnie też szok, bo właśnie w dniu dymisji daliśmy w „Rzeczpospolitej" wywiad z nim, który teraz brzmi jak testament bankowca: Jagiełło ostrzega przed skutkami ujemnych realnych stóp procentowych i wzywa Komitet Stabilności Finansowej do zbadania, czy odpływ pieniędzy z banków ku ryzykownym aktywom nie jest groźny. De facto to krytyka polityki państwa: splotu podatku bankowego („dziecka" PiS) i bliskich zera stóp NBP, mimo rosnącej inflacji. Ale czy jeden wywiad to powód do dymisji?