Pierwsze oficjalne dane GUS o gospodarce na początku tego roku wywołały wśród części analityków coś na kształt euforii i pociągnęły za sobą falę entuzjastycznych rewizji w górę prognoz wzrostu PKB w tym roku. A w niektórych wypadkach również w przyszłym. „Wzrost na piątkę", „Kuloodporna gospodarka" – to tylko niektóre z tytułów komentarzy skierowanych do klientów banków komercyjnych. Czy ten entuzjazm jest uzasadniony?
GUS twierdzi, że wzrost gospodarczy w Polsce w I kwartale wyniósł 4,7 proc. r./r., a po odsezonowaniu – 1,5 proc. kw./kw. Oficjalne szacunki potwierdzają więc niewielki spadek dynamiki PKB z 4,9 proc. w IV kw. 2018 r. w ujęciu rok do roku oraz solidne przyspieszenie w ujęciu kwartał do kwartału po 0,5 proc. w IV kw. ubiegłego roku. Inwestycje przyspieszyły z 8,2 proc. r./r. w I kw. 2018 do 12,6 proc. teraz.
Spadek dynamiki konsumpcji prywatnej z 4,2 proc. r./r. do 3,9 proc. został zrekompensowany wzrostem konsumpcji publicznej z 4,7 proc. r./r. do 6,4 proc. Eksport netto dodał do dynamiki PKB 0,7 pkt proc., a rezydualne zapasy, które przy kolejnych aktualizacjach zostaną prawdopodobnie zgodnie z tradycją GUS „rozsmarowane" po kolejnych kwartałach, według aktualnego przybliżenia ujęły z kolei z dynamiki PKB 1,1 pkt proc.
Nieco wcześniej nasz urząd statystyczny oszacował wzrost produkcji przemysłowej i budowlano-montażowej w I kw. na blisko 4 proc. kw./kw. To wskazywałoby na jeden z lepszych kwartałów dla przemysłu w ostatnich latach. Inwestycje firm zatrudniających od 49 pracowników przyspieszyły – według innych danych GUS – w I kw. do 21,7 proc. r./r., po 14,1 proc. w IV kw. 2018.
Statystyczny obraz naszej gospodarki, wyłaniający się z oficjalnych danych, prowokuje do wielu pytań, na które brak jednoznacznych odpowiedzi. Skąd bowiem tak daleko idący rozjazd twardych danych zbieranych przez GUS i silnie z nimi kontrastujących negatywnych nastrojów w indeksach PMI w kraju, jak też – co dla nas tradycyjnie istotne – w Niemczech, gdzie przemysł jest w głębokiej recesji?