Podjęta przez Radę Polityki Pieniężnej w październiku decyzja o obniżeniu głównej stopy procentowej do rekordowo niskiego poziomu (2 proc.) sprawiła, że powróciły pytania o skuteczność obniżek stóp jako narzędzia pobudzania wzrostu gospodarczego i walki z uporczywie niską inflacją, która w horyzoncie oddziaływania polityki pieniężnej najprawdopodobniej ukształtuje się znacząco poniżej celu inflacyjnego RPP (2,5 proc.).
W dyskusji tej zabrali głos niektórzy członkowie Rady, którzy kwestionują skuteczność takiej polityki i akcentują obawy związane ze spadkiem stóp do poziomu zbliżonego do zera. Argumentują oni, że spadek ten oznaczałby zakończenie tzw. konwencjonalnej polityki pieniężnej, a polityka niekonwencjonalna (np. skup obligacji rządowych przez bank centralny) może przynieść więcej szkody niż pożytku.
Zostawiając na boku dyskusję nt. zalet i wad niekonwencjonalnej polityki pieniężnej, warto przyjrzeć się bliżej jednej z głównych przyczyn historycznie niskiego poziomu stóp NBP. Jest nią malejące oddziaływanie krajowej polityki pieniężnej na wzrost gospodarczy i inflację poprzez tzw. kanał kursowy. Zgodnie z teorią ekonomii zmniejszenie różnicy krótkoterminowych stóp w Polsce i za granicą, a więc obniżenie oczekiwanej stopy zwrotu z inwestycji w aktywa nominowane w złotych w porównaniu z rentownością inwestycji w aktywa nominowane w innych walutach, powinno się przyczynić do odpływu kapitału portfelowego z Polski i osłabienia kursu złotego. Niższy kurs złotego, zwiększający konkurencyjność cenową polskiego eksportu i obniżający konkurencyjność importu, powinien spowodować wzrost całkowitego popytu w gospodarce i zwiększenie inflacji.
Doświadczenia związane z prowadzeniem polityki pieniężnej w Polsce oraz wyniki analiz wskazują jednak, że działanie opisanego mechanizmu jest znacznie ograniczone.
Globalna zmiana akcentów
W ostatnich latach rola czynników globalnych w kształtowaniu kursu złotego systematycznie wzrastała kosztem krajowej polityki pieniężnej.