Rządzie, nie bój się smartfona

Z polską e-administracją jest jak z radziecką elektroniką: niby powinna działać jak ta zachodnia, ale okazuje się naśladownictwem równie doskonałym, jak obraz w krzywym zwierciadle.

Aktualizacja: 04.08.2019 22:17 Publikacja: 04.08.2019 20:59

Rządzie, nie bój się smartfona

Foto: Fotorzepa, Michał Walczak

Kiedy na świecie pojawiły się zegarki elektroniczne, w PRL krążył taki dowcip:

– O, masz nowy zegarek.

– Elektroniczny! Zobacz: tu pokazuje czas, tu datę, a tu budzik można nastawić.

– No, no, że też sowieci takie rzeczy teraz robią...

– Ma tylko jedną wadę: duże baterie – odpowiada znajomy i podnosi z ziemi dwie walizki.

Dowcip sprzed lat przypomniał mi się, gdy usłyszałem, że polski fiskus ma zamiar zwolnić sprzedawców z obowiązku posiadania kasy fiskalnej, jeśli zastąpią ją aplikacją na smartfona. Jest tylko małe „ale": będą musieli dalej drukować papierowe paragony. Urzędnicy i rząd niby prą ku cyfryzacji, ale nadal tkwią mentalnie w epoce papieru i stempli. I jak diabeł święconej wody boją się smartfona. A przecież to potężne narzędzie ma aż 75 proc. dorosłych Polaków.

Cóż z tego, że administracja przenosi do internetu coraz więcej usług, a poprzednia minister cyfryzacji z pomocą banków pokonała największy problem, jakim była weryfikacja tożsamości użytkownika. Cóż z tego, skoro nasze e-usługi często przypominają radziecką elektronikę: coś zawsze utrudnia korzystanie z nich.

Czytaj także: Kasa fiskalna w komórce

Zamiast kasy aplikacja w telefonie

Po wielu testach udało się uruchomić e-dowód, czyli smartfonową aplikację mObywatel. Jest tam i dowód osobisty, i dowód rejestracyjny pojazdu, i dane o terminie badań technicznych oraz ubezpieczeniu OC. Ale nie ma... prawa jazdy, bo trzeba zmienić przepisy. No to zmieńcie! Jak PiS chce, to potrafi znowelizować ustawę ze środy na czwartek, łącznie z zatwierdzeniem przez Senat i podpisem prezydenta.

Największym problemem z mObywatelem jest to, że wiele instytucji i firm go nie honoruje. Użytkownicy skarżą się m.in., że choć można złożyć wniosek o akt urodzenia i małżeństwa, to notariusze i sądy nie akceptują formy elektronicznej, tylko papierową. Cóż z tego, że profil zaufany załatwia się przez bank, skoro ten sam bank nie honoruje mObywatela. Jeśli trzeba zmienić prawo, zmieńcie je! Tak jak zmieniło regulamin państwowe PKP InterCity, którego konduktorzy aż do lipca nie uznawali państwowego mObywatela (bilety są imienne).

Poza zmianą przepisów konieczne jest dopracowanie tzw. user experience, czyli łatwości korzystania. Tu do pokonania są prawdziwe Himalaje. Niedawno z żoną długo szukaliśmy w serwisie Obywatel.gov.pl elektronicznej wysyłki pisma do urzędu skarbowego. Polegliśmy. Pismo poszło zwykłym poleconym. Link do skrzynki podawczej okazał się mocno ukryty, bo usprawnienie korespondencji z urzędami jest dla zarządzających Obywatelem.gov.pl mniej ważne od pomocy tym, którym Facebook lub Twitter zablokował konto. Ta usługa ratownicza jest wyeksponowana.

Daleko nam do osiągnięć małej Estonii, gdzie 99 proc. usług administracji jest online, a 98 proc. obywateli ma elektroniczny dowód osobisty (u nas dowód z czipem zaczęto wydawać tej wiosny, ale okazało się, że ma wadę: w czipie brak nazwiska rodowego i imion rodziców). Od 14 lat Estończycy mogą głosować przez internet. W wyborach parlamentarnych w 2019 r. oddano w ten sposób aż 247 tys. z 565 tys. głosów. To niemal połowa. POŁOWA! Czy rządzący Polską mnie słyszą? Czy dalej boją się smartfona i noszą baterie do radzieckich zegarków?

Opinie Ekonomiczne
Dlaczego warto pomagać innym, czyli czego zabrakło w exposé ministra Sikorskiego
Opinie Ekonomiczne
Leszek Pacholski: Interesy ludzi nauki nie uwzględniają potrzeb polskiej gospodarki
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Jak skrócić tydzień pracy w Polsce
Opinie Ekonomiczne
Stanisław Stasiura: Kanada – wybory w czasach wojny celnej
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie Ekonomiczne
Adam Roguski: Polscy milionerzy wolą luksusowe samochody i spa niż nieruchomości