Minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak przeprowadził w Waszyngtonie negocjacje w sprawie dostawy do Polski amerykańskich systemów obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej Patriot. Jak podkreślał w trakcie rozmów, umowa ma nas „związać na dziesięciolecia" i zwiększyć obecność wojskową Stanów Zjednoczonych w Polsce.
Przypomnijmy, że system ten został wybrany przez MON na podstawie fazy analityczno-koncepcyjnej związanej z pozyskaniem przez Polskę przeciwlotniczych i przeciwrakietowych systemów rakietowych średniego zasięgu Wisła oraz po przeprowadzeniu szczegółowych analiz informacji i propozycji uzyskanych od rządów Francji (system Eurosam SAMP/T) i Stanów Zjednoczonych (Raytheon Patriot). Systemy rakietowe Patriot zostaną pozyskane przez Polskę w trybie umowy międzyrządowej. Planuje się pozyskanie ośmiu baterii Patriot do 2025 r. (w każdej sześć wyrzutni i dwie radiolokacyjne stacje kierowania ogniem).
W celu zapewnienia Polsce tymczasowej zdolności w zakresie obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej (zwalczanie rakiet balistycznych o zasięgu do 1000 km, w tym manewrujących na torze lotu rakiet Iskander) planuje się uzyskanie dwóch baterii w ciągu trzech lat od podpisania umowy. Umowa ma zostać podpisana w 2016 r.
Przed wyborem systemu obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej dla Polski trwały ożywione dyskusje, w których zabierali głos zwolennicy różnych rozwiązań, wskazując na ich przewagę konkurencyjną i walory. Ostatecznie Ministerstwo Obrony Narodowej wybrało system Patriot. Osobiście uważam, że decyzja MON jest słuszna, co postaram się dowieść w poniższej argumentacji.
Dlaczego te rakiety
Systemy Patriot są używane w kilkunastu krajach świata (dotychczas różnym klientom dostarczono ponad 200 baterii, kolejnych kilkadziesiąt jest w trakcie produkcji i zamówionych), są sprawdzone bojowo i dysponują dużym potencjałem modernizacyjnym. Amerykańska armia realizuje ich systematyczne unowocześnianie i planuje użytkowanie co najmniej do 2048 r.