Potrafią one wymusić na politykach obietnice, które nawet jeżeli nie będą realizowane, to na pewno będą stanowić dogodny straszak na rządzących. Obiecaliście, więc wykonujcie! A jak nie, to popamiętacie! No, chyba że się jakoś dogadamy...
Przesada? W takim razie proszę prześledzić postulaty liderów największych central związkowych, choć nie tylko, które padały podczas kampanii przed wyborami prezydenckimi. Dla każdego coś miłego – od zabetonowania kodeksu pracy, który mimo wielu restrykcyjnych regulacji nie jest żadną bronią przeciwko wielu patologiom, przez żądanie anulowania reformy emerytalnej aż do pomysłów, które można zbiorczo określić jako cofnięcie czasu. Jak bowiem nazwać żądania odbudowy dawno zamkniętych zakładów czy rady, by ignorować unijną politykę energetyczną?
Grupy nacisku, o których mowa, stosują przy tym zwykle zasadę: jeśli fakty nie są zgodne z naszymi teoriami, to tym gorzej dla faktów. Jednak fakty przemawiają czasami tak silnie, że nie sposób przymknąć na nie oczu. Doskonałym tego przykładem może być Szczeciński Park Przemysłowy, powstały na obszarze zamkniętej Stoczni Szczecińskiej Nowej.
Wiadomo powszechnie, że sprawa likwidacji stoczni jest gorącym kartoflem, którym przerzucają się wzajemnie PiS i PO. Natomiast mniej wiadomo o tym, co udało się stworzyć na miejscu zlikwidowanego zakładu. Obecnie działa tam ponad 50 firm zatrudniających kilka tysięcy osób. Część z tych podmiotów jest związana z branżą stoczniową, a więc nie można powiedzieć, że stoczniowe tradycje Szczecina to już przeszłość. Ale powrotu do stanu sprzed lat nie ma i być nie może. Nie tylko ze względu na unijne regulacje. Po prostu dzisiaj w Europie tego rodzaju zakłady, jakim była Stocznia Szczecińska, nie mają racji bytu. W globalnej gospodarce bardziej konkurencyjna jest oferta azjatycka.
Sukces Szczecińskiego Parku Przemysłowego jest w dużej mierze dziełem Towarzystwa Finansowego Silesia – spółki Skarbu Państwa, która mniej dba o rozgłos, a bardziej o ratowanie polskich firm. Okazuje się, że mimo rygorystycznych regulacji UE można pomagać rodzimym przedsiębiorstwom. Jeśli nawet upadłość jest nieunikniona, to przecież istniejący grunt nie musi być ugorem. I tu aż się prosi, by zacytować osobę, która przecież nie ma powodów, by chwalić działania podmiotów Skarbu Państwa. Podczas swojej kampanijnej wizyty w Szczecinie prezydent elekt Andrzej Duda wspomniał, że na miejscu ściętego wielkiego dębu rośnie młody las – na miejscu nieistniejącej już stoczni rozwijają się firmy dające pracę tysiącom osób. I to jest fakt.