W „Rzeczpospolitej" 29 czerwca opublikowano kolejną opinię Michała Fiszera na temat przetargu śmigłowcowego. Ze zdziwieniem przeczytałem nieprawdziwe informacje dotyczące śmigłowca EC725 Caracal rozpowszechniane przez byłego pilota samolotów bojowych Su-22. Jakie są źródła błędnych danych, nie wiem, ale równocześnie nie chcę wierzyć, że mógłby on świadomie wprowadzać w błąd opinię publiczną.
Wybiórcze porównanie
Zaskakujący jest fakt, że do porównań caracala z innymi śmigłowcami używa się maszyn z zupełnie różnych kategorii, startujących i niestartujących w polskim przetargu, wybiórczo określając, że taki lub inny parametr jeden lub drugi ma lepszy. Tymczasem analiza powinna brać pod uwagę całość parametrów odpowiadających kompleksowo warunkom przetargu. W tym względzie caracal najlepiej ze wszystkich prezentowanych maszyn spełnia wymagania polskiego wojska.
Z jakiego powodu firmy uczestniczące w przetargu nie przedstawiły innych śmigłowców? W dużej mierze z obawy przed transferem technologii lub dlatego, że nie są w stanie lub nie przewidują produkować ich w Polsce. A także z powodu ceny.
Konkurencja, która nie była w stanie sprostać warunkom przetargu albo wręcz je zlekceważyła, licząc na ulgowe potraktowanie, stara się wszelkimi siłami dążyć do jego unieważnienia. Nie pierwszy raz się tak dzieje, podobny problem już kiedyś w Polsce zaistniał i rząd wygrał w sądzie. Szkoda, że tej rywalizacji nie podejmuje się na właściwym polu – jakości produktu i jego parametrów technicznych.
Przeciwnicy jednak podejmują działania, które dalekie są od zasad fair play. Ekspert, prawdopodobnie wprowadzany w błąd lub pozyskujący informacje z niesprawdzonych źródeł, opiera swoją argumentację na nieprawdziwych danych, które w całości wymagają sprostowania. Oto kilka wyjaśnień w sprawie ewidentnych przekłamań na temat caracala.