Rz: Po 20 latach działalności jesteście zadowoleni z dokonań, ale też przekonani, że czas na radykalne zmiany.
To prawda. Przemodelowanie polityki inwestycyjnej na pewno jest potrzebne. Chodzi o dwie płaszczyzny: makro – czyli regulacyjną, i mikro – czyli związaną z nową rolą biznesu w społeczeństwie. Jeśli chodzi o kwestie prawne, dyskutujemy właśnie o projekcie nowej ustawy, przygotowywanej przez Ministerstwo Rozwoju, która ma zmienić sposób działania stref – oddać im pod opiekę całe regiony czy fragmenty regionów kraju, zamiast ściśle wydzielonych terenów.
Cała Polska ma być jedną wielką strefą, a pan będzie niczym wojewoda, tyle że od inwestycji. To dobra koncepcja?
Myślę, że analogia do wojewody jest zbyt daleko idąca. Tu przede wszystkim chodzi o to, by uprościć i skrócić procedury. Temu właśnie służyć ma zdjęcie ograniczeń w postaci istnienia administracyjnie zamkniętych obszarów inwestycyjnych, zarządzanych przez spółki strefowe. Procesy gospodarcze sprawiły, że np. Invest Park ma takich stref kilkadziesiąt w całej Polsce.
To chyba dowód na to, że decyzje urzędnicze przegrały z wolnym rynkiem. Firmy nie chciały budować tam, gdzie wskazał palcem urzędnik. Wolały same wybierać miejsca inwestycji.