– Kontrakty na tak zwane leczenie jednodniowe, np. zabiegi kardiologiczne czy ortopedyczne, są nawet o jedną piątą niższe niż rok temu – mówi Andrzej Mądrala, wiceszef Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Szpitali Niepublicznych (OSSN).
I ostrzega: – Obniżenie kontraktów to problem nie tylko niepublicznych placówek, ale przede wszystkim pacjentów, którzy będą dłużej czekali na zabiegi. Według wiceszefa OSSN najbardziej obniżono kontrakty na Dolnym Śląsku i na Lubelszczyźnie.
– Kiedy brakuje pieniędzy, łatwiej zabrać kontrakt prywatnemu przedsiębiorcy niż placówce publicznej. Za nami nie stoją posłowie ani prezydenci miast. Poza tym Narodowy Fundusz Zdrowia liczy na to, że jakoś sobie poradzimy, przyjmując większą liczbę pacjentów, którzy płacą za leczenie – mówi Andrzej Mądrala. – Tak nie jest. Jeśli warunki działania na rynku się pogorszą, szpitale prywatne będą zamykane.
Co na to NFZ? – Nie dyskryminujemy szpitali niepublicznych, pula pieniędzy na ten rodzaj świadczeń nie obniżyła się, a pacjenci nie będą dłużej czekać w kolejce – zapewnia Joanna Mierzwińska, rzecznik dolnośląskiego oddziału funduszu.
Na czym więc polega problem? – Kontrakty są niższe, bo w ciągu roku powstały nowe placówki i ten sam tort trzeba dzielić na mniejsze części – tłumaczy Mierzwińska. – Zwiększy się konkurencja. Osoby, które czekają na zabieg, będą mogły go wykonać w większej liczbie placówek.