Jak ocenia pan perspektywy rynku nieruchomości komercyjnych w Europie, regionie Europy Środkowo-Wschodniej, a w szczególności w Polsce? Obserwujemy spadek wartości transakcji inwestycyjnych – czy to przejściowy trend związany z sytuacją makroekonomiczną, wysokimi stopami procentowymi i drogim pieniądzem, czy też mamy do czynienia ze zmianami strukturalnymi – np. wynikającymi z niepewności, czy pracownicy, a co za tym idzie także inwestorzy, w ogóle potrzebują biur?
Z perspektywy globalnej, przy stosunkowo wysokich stopach procentowych, niepewności gospodarczej i zalewających nas od czasu do czasu nagłówkach zapowiadających sądny dzień dla rynku nieruchomości komercyjnych, rekordowo niskie wskaźniki nastrojów inwestorów raczej nie są żadnym zaskoczeniem. Zgodnie z oczekiwaniami inwestorzy byli mało aktywni w III kwartale, w którym globalny wolumen transakcji inwestycyjnych osiągnął wartość 154 mld dol. Był to najgorszy wynik za III kwartał od 2010 r. i oznacza spadek aż o 49 proc. w ujęciu rocznym.
Spośród wszystkich krajów europejskich Wielka Brytania nadal cieszy się największym zainteresowaniem inwestorów – w III kwartale odnotowała inwestycje rzędu 8,5 mld dol., z czego 36 proc. zainwestowały podmioty zagraniczne. Jednak najbardziej odpornym regionem okazała się Europa Środkowo-Wschodnia, co jest niezwykłe, biorąc pod uwagę spadek wolumenu transakcji inwestycyjnych chociażby w Polsce. Całkowite obroty w tym regionie zmniejszyły się zaledwie o 18 proc. rok do roku, natomiast spadki w Europie Południowej, Zachodniej oraz krajach nordyckich wyniosły już 50–60 proc.
To oczywiście świadczy również o różnicach między polskim rynkiem, który w dużej mierze jest uzależniony od aktywności inwestorów zagranicznych, a pozostałymi krajami Europy Środkowo-Wschodniej, które mogą liczyć na podmioty i fundusze krajowe.
Spadły nie tylko wolumeny transakcji inwestycyjnych, lecz także ceny. Jednak kraje Europy Środkowo-Wschodniej znalazły się w gronie gospodarek, w których najwcześniej wprowadzono podwyżki stóp procentowych w 2021 r., i w związku z tym wcześniej zakończono w nich cykl zacieśniania polityki pieniężnej, a w niektórych z nich, m.in. w Polsce i na Węgrzech, nawet podjęto już pierwsze decyzje o obniżkach, co w pewnym sensie wpłynęło stabilizująco na rynki.