Chodzi o ponad 790 tys. zł. To precedens w sprawach frankowych i dotyczy fundamentalnej dla nich kwestii, na co zresztą zwróciła uwagę w sześciu pytaniach prawnych pierwsza prezes SN.
Sąd Okręgowy w Warszawie odmówił wydania zabezpieczenia roszczeń banku w postaci hipoteki na nieruchomości kredytowanej. Uznał, że żądanie zapłaty za korzystanie z kredytu nie jest dostatecznie uprawdopodobnione. Kwestia zabezpieczenia oczywiście nie przesądza o wyniku sprawy.
Czytaj też: Frankowicze: nowy pomysł banków jak uśpić czujność klientów
W styczniu 2020 r. warszawski SO, po korzystnym dla Dziubaków i frankowiczów wyroku TSUE, unieważnił ich umowę kredytu frankowego, ale oddalił ich żądanie, by bank zwrócił im prawie 240 tys. zł spłaconego kredytu na 40 lat na 400 tys. zł indeksowanego do CHF.
Przy udzielaniu kredytu pośrednik w imieniu poprzednika pozwanego Raiffeisen Bank mówił Dziubakom, że z powodu zmiany kursu rata może wzrosnąć o 20 proc., ale nie powiedział im, że trzy lata wcześniej frank był o 50 proc. droższy, a wybiegając 30 czy 40 lat naprzód, nie sposób przewidzieć kursu – wytknął bankowi sędzia Kamil Gołaszewski. Brak ostrzeżenia o ryzyku kursowym oznacza abuzywność klauzuli indeksacyjnej i nieważność umowy.