Najważniejszy sąd UE stwierdził, że jeśli choroba miała miejsce bezpośrednio po czasie, w którym szczepionka została przyjęta, jeśli dana osoba wcześniej była zdrowa, a w rodzinie nie stwierdzono podobnych przypadków choroby i jeśli stwierdzono znaczną liczbę podobnych przypadków zachorowań, to jest to wystarczający dowód dla sądów.
Wyrok Trybunału odnosił się do sprawy Francuza znanego pod inicjałami J.W, który w 1998 roku został zaszczepiony przeciwko zapaleniu wątroby typy B. Rok później stwierdzono u niego stwardnienie rozsiane. Choroba ta uznawana jest za autoimmunologiczną, w której układ odpornościowy człowieka zwalcza komórki własnego organizmu, w tym przypadku w tkance nerwowej. Stwardnienie rozsiane może powodować wiele objawów i zespołów objawów. Najczęściej są to zaburzenia ruchowe, czuciowe, móżdżkowe (zaburzenia równowagi), zaburzenia widzenia, zaburzenia autonomiczne, zespoły bólowe oraz objawy psychiatryczne. Choroba jest jedną z najczęstszych przyczyn niepełnosprawności u osób młodych. J.W. zmarł w 2011 roku.
5 lat przed śmiercią Francuz pozwał jednak firmę farmaceutyczną Sanofi Pasteur, która produkowała szczepionkę, obwiniając ją za przyczynę swojej choroby.
Sprawa została wniesiona do francuskiego sądu, który orzekł, że w sprawie stwardnienia rozsianego nie ma naukowego konsensusu i nie wykazano dotąd związku pomiędzy szczepionką przeciw zapaleniu wątroby typu B a stwardnieniem rozsianym. Pozew został więc oddalony, ale wniesiono apelację Sądu Kasacyjnego - najwyższego sądu we Francji. Ten skierował w tej sprawie zapytanie do Trybunału Sprawiedliwości UE.
Trybunał stwierdził, że "konkretne i spójne dowody" dotyczące okresu choroby, uprzedniego stanu zdrowia, historii chorobowej rodziny i wielu podobnych przypadków mogą sądowi wystarczyć do stwierdzenia związku przyczynowo-skutkowego. Sprawa J.W. dotyczyła pierwszych trzech kryteriów - bez wykazania podobnych przypadków u innych pacjentów.