Z liczącej ponad 650 stron książki, a właściwie monitoringu trwającego od 82 lat reality show, wyłania się niejednoznaczny portret nieprzewidywalnego artysty-kameleona, który wykreował się na enigmę, czym pobudzał nieustanne zainteresowanie i wywoływał zaskoczenie. Ale irytację, oburzenie i zawód też.
Szedł pod prąd niczym osoba dwubiegunowa. Kreował nowe wcielenia, niezależne oblicze muzyki, wbrew buczącej na niego publiczności, nie tylko gdy zmienił gitarę akustyczną na elektryczną. Faktycznym „Judaszem” stał się, sprzedając hymny pokolenia do reklam oraz prawa do piosenek i albumów. A może, jak na muzycznego Jokera przystało, wygrał w fonograficzną ruletkę 600 mln dolarów i śmieje nam się nos.