W dobie globalizacji i uniformizacji kultury, gdy narzekamy, że wyginęły różne narodowe szkoły pianistycznie, przyjemnie było przekonać się na tym festiwalu, że niezmiennie ważna jest indywidualna osobowość i wrażliwość każdego artysty.
Dowodów na to otrzymaliśmy na festiwalu wiele, nie tylko dlatego, że nieraz pianiści grali te same utwory. Najpierw więc swoje podejście koncertu na dwa fortepiany Mozarta przedstawili Dang Thai Son i Bruce Liu. Pierwszy to sensacyjny zwycięzca z Wietnamu Konkursu Chopinowskiego z 1980 roku, już wówczas ujmujący ogromną subtelnością gry, czym nadal zachwyca. Drugi to konkursowy triumfator z 2021 roku i uczeń Dang Thai Sona. Słuchając go, stało się jasne, od kogo przejął tak eleganckie frazowanie, dodając wszakże pewną młodzieńczą zadziorność.
Czytaj więcej
Sierpniowy Festiwal Chopin i jego Europa ma w tym roku przewrotny tytuł: „Nie po raz pierwszy” i zapowiada liczne niespodzianki oraz nieoczekiwane konfiguracje znanych artystów.
Dzień później ten sam utwór i z tą samą orkiestrą London Mozart Players (ale znacznie lepiej tego wieczoru grającą) zaprezentowali się laureaci Konkursu z 2015 roku – Kate Liu i Eric Lu. Uczynili to z podobną elegancją, ale z mocniejszym dźwiękiem, a przede wszystkim potrafili bawić się tą muzyką, odkrywając w niej różne smaczki.
Różnice kulturowe
Od lat trwają dyskusje, co wnoszą do klasyki pianiści azjatyccy, nawet ci, którzy doskonalili umiejętności w Europie czy USA, ale nie oderwali się całkowicie od swoich dalekowschodnich tradycji. Istotnie te różnice są wyczuwalne choćby w barwie dźwięku fortepianu w porównaniu na przykład z tym, jak kreuje muzykę Piotr Anderszewski,