Festiwal Chopin i jego Europa. Jak śpiewają różne fortepiany

Dobiegający końca festiwal Chopin i jego Europa stał się pasjonującą konfrontacją świetnych pianistów.

Publikacja: 31.08.2023 03:00

18-letni Kanadyjczyk Kevin Chen to absolutne odkrycie tegorocznego festiwalu

18-letni Kanadyjczyk Kevin Chen to absolutne odkrycie tegorocznego festiwalu

Foto: Wojciech Grzedziński/NIFC

W dobie globalizacji i uniformizacji kultury, gdy narzekamy, że wyginęły różne narodowe szkoły pianistycznie, przyjemnie było przekonać się na tym festiwalu, że niezmiennie ważna jest indywidualna osobowość i wrażliwość każdego artysty.

Dowodów na to otrzymaliśmy na festiwalu wiele, nie tylko dlatego, że nieraz pianiści grali te same utwory. Najpierw więc swoje podejście koncertu na dwa fortepiany Mozarta przedstawili Dang Thai Son i Bruce Liu. Pierwszy to sensacyjny zwycięzca z Wietnamu Konkursu Chopinowskiego z 1980 roku, już wówczas ujmujący ogromną subtelnością gry, czym nadal zachwyca. Drugi to konkursowy triumfator z 2021 roku i uczeń Dang Thai Sona. Słuchając go, stało się jasne, od kogo przejął tak eleganckie frazowanie, dodając wszakże pewną młodzieńczą zadziorność.

Czytaj więcej

Festiwal Chopin i jego Europa. Od Pogorelicia do Bruce’a Liu

Dzień później ten sam utwór i z tą samą orkiestrą London Mozart Players (ale znacznie lepiej tego wieczoru grającą) zaprezentowali się laureaci Konkursu z 2015 roku – Kate Liu i Eric Lu. Uczynili to z podobną elegancją, ale z mocniejszym dźwiękiem, a przede wszystkim potrafili bawić się tą muzyką, odkrywając w niej różne smaczki.

Różnice kulturowe

Od lat trwają dyskusje, co wnoszą do klasyki pianiści azjatyccy, nawet ci, którzy doskonalili umiejętności w Europie czy USA, ale nie oderwali się całkowicie od swoich dalekowschodnich tradycji. Istotnie te różnice są wyczuwalne choćby w barwie dźwięku fortepianu w porównaniu na przykład z tym, jak kreuje muzykę Piotr Anderszewski,

Gdy Krystian Zimerman coraz rzadziej kontaktuje się z publicznością, Piotr Anderszewski stał się najwybitniejszym w świecie przedstawicielem polskiej pianistyki, choć osobowość ukształtował jakby w opozycji do akademizmu obowiązującego w czasach, gdy studiował. Program występu w Warszawie ułożył z bardzo różnych muzycznych światów Bacha, Bartóka, Weberna i Beethovena.

Wykreował z tych utworów spójny, magiczny wręcz wieczór, w którym awangardowy (jak na początek XX wieku) Webern łączył się w jedną całość z Beethovenem. Dla wrażliwych słuchaczy była to niezapomniana muzyczna podróż uzupełniona na bis mazurkami Szymanowskiego, których nerwowy puls Piotr Anderszewski odczytuje w sposób niezrównany.

Czytaj więcej

Wielkanocny Festiwal Ludwiga van Beethovena. Jak odświeżyć kanon

Drugą osobowością, której nie podrobią perfekcyjnie wykształceni pianiści azjatyccy, jest pochodzący z Ukrainy Wadym Chołodenko. Technikę ma również znakomitą jak oni, ale dodatkowo do każdej niemal nuty podchodzi z ogromną czułością. Dzięki temu tak znane utwory jak sonaty Haydna czy Beethovena zyskują nowy, nieoczywisty blask.

Różnice pokoleniowe

W muzycznym świecie często dochodzi do konfrontacji pokoleń, choć te bywają czasami nieoczywiste. Odkryciem tegorocznego festiwalu okazał się zaproszony w ostatniej chwili w zastępstwie 18-letni Kanadyjczyk Kevin Chen. Pianista o wyglądzie skromnego chłopca na pierwszy występ w Warszawie wybrał m.in. potężną Sonatę b-moll Liszta, z której rozwichrzoną formą zmagają się – często bez efektu – bardzo dojrzali artyści. A pod palcami tego nastolatka okazała się ona utworem klarownym i szlachetnie czystym.

Tę czystość interpretacji ma też starszy o 60 lat od Kanadyjczyka Aleksiej Lubimow. W podobny sposób interpretował utwory Brahmsa, wykonując je na fortepianie Friedricha Ehrbera z 1878 roku, co w ciekawy sposób wzbogaciło festiwalowy nurt wykonawstwa na instrumentach historycznych. Aleksiej Lubimow to przy tym postać niezwykła. Na bis zagrał w Warszawie „Kołysankę” ukraińskiego kompozytora Sylwestrowa. Tego samego, którego utwory wykonywał przed rokiem na recitalu w Moskwie i wkroczyła policja, przerywając występ pod pretekstem, że otrzymała zgłoszenie, iż w sali podłożono bombę.

Czytaj więcej

„Il Boemo”: Żył i umarł niczym Mozart

Na festiwalu nie tylko jednak fortepiany śpiewały, ale i na przykład tenor Julian Prégardien, który pieśni Schuberta z cyklu „Piękna młynarka” przemienił w niepowtarzalny, a pasjonujący od początku po finał monodram prawdziwie teatralny, choć wykreowany jedynie środkami wokalnymi. Nie zawiódł Fabio Biondi z orkiestrą Europa Galante i solistami, udowadniając, że „Paria” Moniuszki to muzycznie skarb ciągle nie w pełni odkryty, choć z pewnymi wadami dramaturgicznymi. A Olga Pasiecznik postanowiła odkryć przed polską publicznością bogactwo ukraińskiej pieśni.

W dobie globalizacji i uniformizacji kultury, gdy narzekamy, że wyginęły różne narodowe szkoły pianistycznie, przyjemnie było przekonać się na tym festiwalu, że niezmiennie ważna jest indywidualna osobowość i wrażliwość każdego artysty.

Dowodów na to otrzymaliśmy na festiwalu wiele, nie tylko dlatego, że nieraz pianiści grali te same utwory. Najpierw więc swoje podejście koncertu na dwa fortepiany Mozarta przedstawili Dang Thai Son i Bruce Liu. Pierwszy to sensacyjny zwycięzca z Wietnamu Konkursu Chopinowskiego z 1980 roku, już wówczas ujmujący ogromną subtelnością gry, czym nadal zachwyca. Drugi to konkursowy triumfator z 2021 roku i uczeń Dang Thai Sona. Słuchając go, stało się jasne, od kogo przejął tak eleganckie frazowanie, dodając wszakże pewną młodzieńczą zadziorność.

Pozostało 84% artykułu
Muzyka klasyczna
Koryfeusze Muzyki Polskiej: Jakub Józef Jakub Orliński i atrakcyjne kobiety
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Muzyka klasyczna
XI Międzynarodowy Festiwal Ignacego Jana Paderewskiego w Warszawie
Muzyka klasyczna
Janusz Olejniczak: Trudno dogonić swoje marzenia
Muzyka klasyczna
Janusz Olejniczak nie żyje. Był Chopinem… i Paderewskim
Materiał Promocyjny
Strategia T-Mobile Polska zakładająca budowę sieci o najlepszej jakości przynosi efekty
Muzyka klasyczna
Doktorat honoris causa dla Krystiana Zimermana