„Wicked”, oscarowy przebój, ma premierę w Teatrze Roma

„Wicked” nie jest jedynie bajką. To też musical o tworzeniu fałszywej rzeczywistości, manipulacji, dyskryminacji, a wszystko to dzieje się w niby szczęśliwej krainie czarów – mówi Wojciech Kępczyński, reżyser premiery w Teatrze Roma.

Publikacja: 31.03.2025 04:50

Wojciech Kępczyński z Zofią Nowakowską (Elfabą) podczas próby do „Wicked”

Wojciech Kępczyński z Zofią Nowakowską (Elfabą) podczas próby do „Wicked”

Foto: Karol Mańk

Świetnie pan to zaplanował. Premiera „Wicked” w Romie zbiega się z sukcesem nagrodzonej Oscarami ekranizacji tego musicalu.

Niczego nie zaplanowałem. O wystawieniu „Wicked” marzyłem od dawna, kiedy jakieś 15 lat temu zobaczyłem ten musical na West Endzie i się nim zachwyciłem. Ciągle jednak coś stawało na przeszkodzie – brak zgody na licencję, inne nasze zobowiązania, pandemia... A to, że w końcu dochodzi do premiery, absolutnie nie miało związku z sukcesem filmu.

Oscarowych nominacji było dla „Wicked” osiem, statuetki ostatecznie dwie, za scenografię i kostiumy. Widowiskowa atrakcyjność była też jednym ze źródeł sukcesu na Broadwayu czy West Endzie. Pan idzie tą samą drogą?

Chciałem od tego odejść, od właścicieli praw też mieliśmy wskazania, by niczego nie powtarzać. Otrzymaliśmy licencję na tzw. inscenizację non replica i nasz spektakl będzie bardziej współczesny, nowoczesny, z mniejszym składem orkiestry. Zamiast prawie 30 muzyków jest ich u nas 10. Od kompozytora Stephena Schwartza dostaliśmy też nowe aranże. Scenografię robi Mariusz Napierała i takich rozwiązań nie było jeszcze w polskim teatrze. A nasze kostiumy są totalnie zwariowane. Świetnie zaprojektowała je Martyna Kander. Przyznam także, że bardzo staraliśmy się, by nie była to jedynie bajka dla dzieci, bo choć są w „Wicked” elementy baśniowe, ten musical mówi o sprawach bardzo ważnych dla dorosłych.

Zespół Teatru Roma, zdjęcie z próby „Wicked”

Zespół Teatru Roma, zdjęcie z próby „Wicked”

Foto: Karol Mańk

Powstał na kanwie powieści Gregory’ego Maguire’a, który tworząc prequel „Czarnoksiężnika z krainy Oz”, kultowego dzieła anglosaskiej literatury familijnej, wyszedł w „Wicked” poza schemat powieści dla dzieci.

Powieść Maguire’a jest świetna, ale rzeczywiście dla dorosłych. Wiele w niej trudnych sytuacji. My staramy się robić przedstawienie także dla tych, którzy nie znają zarówno powieści, jak i „Czarnoksiężnika z krainy Oz” w wersji książkowej czy filmowej z nieśmiertelnym przebojem „Over the Rainbow”. To będzie spektakl ze swoimi tematami i sprawami.

Chyba było to konieczne. Świat czarnoksiężnika z krainy Oz jest niesłychanie popularny w kulturze anglosaskiej, u nas zdecydowanie mniej.

Zadaliśmy sobie pierwsze i podstawowe pytanie: czy polski widz zrozumie wszystkie odniesienia tak czytelne dla Amerykanów i Anglików? Tworzymy zamkniętą opowieść i dotykamy problemów nurtujących współczesnego widza. Z drugiej strony jest w „Wicked” dużo ciepła, zwłaszcza w relacjach głównych bohaterek Elfaby i Glindy. I jest dużo humoru. Ale spektakl nie ucieka od aktualnych spraw politycznych.

Będzie mniej baśniowo, a bardziej realistycznie?

Zdecydowanie tak. Bardzo ważnym wątkiem jest właśnie w „Wicked” trudna przyjaźń obu bohaterek, co wpisuje się w dzisiejszy nurt teatru mocno dostrzegającego problemy kobiet.

A da się bajkę połączyć z polityką?

Kompozytor Stephen Schwartz napisał w tekście do programu naszego przedstawienia, że jest przekonany, iż wartości zawarte w tym musicalu trafią na polski grunt. Wierzę, że tak się stanie.

„Wicked” jest dowodem na to, jak zmienił się w XXI wieku musical, który nie chce być tylko beztroską opowiastką z łatwymi melodiami.

Nie chcę niczego spojlerować, zapraszam na spektakl, ale powiem, że w „Wicked” jest bardzo negatywna postać, właśnie Wielki Czarodziej Oz razem z asystentką Madame Maskudną. Trzeba zobaczyć, jak on postępuje, co robi z propagandą, jak dzieli społeczeństwo, napuszczając jednych na drugich. A przedstawiciela nauki każe aresztować za odmienne poglądy. I wszystko robi w sposób niesłychanie uprzejmy, z uśmiechem na ustach. To bardzo aktualne.

Czarodziej nie będzie się nam z nikim kojarzyć?

Niestety, będzie, ale nie wchodzę w szczegóły. To jest też musical o tworzeniu fałszywej rzeczywistości, manipulacji, dyskryminacji – a wszystko dzieje się w niby szczęśliwej krainie czarów.

Polityka jest sztuką czarów.

Dobrze o tym wiemy.

Oderwijmy się jednak od niej. Będzie scena pokonania praw grawitacji?

To obowiązkowy numer w „Wicked”. Genialny przebój tego musicalu w polskim tłumaczeniu zyskał tytuł „Kpić z grawitacji”. Dodam, że kosmonauci amerykańscy zamówili tę piosenkę jako sygnał z Ziemi przed ich wyjściem w przestrzeń kosmiczną.

W muzyce „Wicked” wrażliwe ucho odnajdzie nawiązanie do „Over the Rainbow”.

To bardzo króciutki fragment. Stephen Schwartz napisał za to kilka własnych autentycznych przebojów. Muzycznie jest to bardzo nowoczesny spektakl, zwłaszcza w tej wersji, którą otrzymaliśmy. Zmodyfikowana orkiestracja przenosi nas w bardziej współczesne brzmienia.

Dyrektorską kadencję w Romie zaczął pan od prapoczątków musicalu, od „Crazy For You”. W ciągu 27 lat doszedł pan z tym teatrem do utworów, takich jak „Wicked”, wytyczających nowe kierunki teatru muzycznego.

Tak, to musical XXI wieku. Mam nadzieję, że nasza interpretacja jeszcze mocniej podkreśli jego nowoczesność.

Czytaj więcej

„Bajo bongo” w Romie. Komunistyczna kukurydza i ideologicznie wrogie melodie

Co będzie potem w Teatrze Roma?

Mam kilka pomysłów, niektóre są na razie niemożliwe do zrealizowania. Wciąż myślę o „Hamiltonie”, cały czas prowadzę o nim rozmowy, ale słyszę, że temat tego musicalu nie trafi na polski grunt, choć uważam, że to nieprawda, bo są w nim również polskie problemy. Innym argumentem wysuwanym pod naszym adresem jest brak polskich artystów śpiewających hip-hop, co też nie jest już prawdą, bo w musicalu „1989” polscy aktorzy śpiewali znakomicie. Generalnie zaś cieszę się, że to, co robiłem przez tyle lat w Romie, dziś kontynuuje wielu twórców w innych teatrach, i mamy coraz więcej musicali, i są one coraz chętniej oglądane przez widzów.

Na koniec jeszcze jedno pytanie: Jak pan sam przekłada na polski tytuł „Wicked”? Może mieć on kilka znaczeń.

Nikczemny, wredny. Bo to jest też musical o próbie odpowiedzi na pytanie, czym jest zło. I czym jest dobro.

Premiera „Wicked” w Teatrze Roma 5 kwietnia.

Świetnie pan to zaplanował. Premiera „Wicked” w Romie zbiega się z sukcesem nagrodzonej Oscarami ekranizacji tego musicalu.

Niczego nie zaplanowałem. O wystawieniu „Wicked” marzyłem od dawna, kiedy jakieś 15 lat temu zobaczyłem ten musical na West Endzie i się nim zachwyciłem. Ciągle jednak coś stawało na przeszkodzie – brak zgody na licencję, inne nasze zobowiązania, pandemia... A to, że w końcu dochodzi do premiery, absolutnie nie miało związku z sukcesem filmu.

Pozostało jeszcze 92% artykułu

Czytaj więcej, wiedz więcej!
9zł za pierwszy miesiąc.

Rzetelne informacje, pogłębione analizy, komentarze i opinie. Treści, które inspirują do myślenia. Oglądaj, czytaj, słuchaj.
9 zł pierwszy miesiąc, a potem 39 zł/msc
Muzyka popularna
Kirk Hammett z Metalliki nagrywa solową płytę, czytając Pitagorasa po grecku
Materiał Promocyjny
Jak wygląda nowoczesny leasing
Muzyka popularna
Eric Clapton, król gitary, skończył 80 lat
Muzyka popularna
Pink Floyd: David Gilmour nagrywa nową płytę, Roger Waters odgrzewa „Dark Side”
Muzyka popularna
Męskie Granie'25: Powrót zespołu Sistars
Materiał Partnera
Kroki praktycznego wdrożenia i operowania projektem OZE w wymiarze lokalnym
Muzyka popularna
Kazik Staszewski gościem Katarzyny Nosowskiej i Piotra Roguckiego podczas trasy „Światło i MRock”
Materiał Promocyjny
Suzuki Moto Road Show już trwa. Znajdź termin w swoim mieście