Jest w odkrywaniu przez świat jej muzyki paradoks historii. Kiedy prawie 100 lat temu Grażyna Bacewicz zaczynała studia kompozytorskie w warszawskim konserwatorium, koledzy z uśmiechem mówili do niej, że pomyliła drzwi, bo weszła na zajęcia dla mężczyzn. W XXI wieku zainteresowanie jej twórczością za granicą nie wpisuje się w nurt odrabiania błędów przeszłości wynikających z niedoceniania twórczego potencjału kobiet. O jej muzyce należy powiedzieć wprost, że nie ma płci.
W Polsce zawsze była postacią niezwykle wyrazistą i dostrzeganą. Przed II wojną światową zaczęła robić karierę jako świetna skrzypaczka, po II wojnie światowej włączyła się niesłychanie aktywnie w organizację życia muzycznego w kraju. Przez wszystkie lata komponowała, była grywana i doceniana.
W latach 60. wybuch nowej awangardy muzycznej zepchnął jej muzykę na drugi plan. A ona nie zdążyła na nowe prądy twórczo zareagować. Zmarła nagle w 1969 roku w wieku 60 lat, przyczyną śmierci był zawał.
Czytaj więcej
Grażyna Bacewicz. Artystka obdarzona wieloma talentami, najwybitniejsza polska kompozytorka nie tylko XX wieku. A przy tym w jej życie nieraz ingerowała historia i jak wielu naszych twórców nie miała szans, by świat w pełni docenił jej indywidualność.
Janusz Wawrowski zafascynował się Grażyną Bacewicz w pandemii
– W Polsce każdy muzyk, a zwłaszcza skrzypek, wie, kim była Grażyna Bacewicz, ale nie znaczy, że zna dobrze jej twórczość – uważa Janusz Wawrowski. – Ja sam jej muzyką zafascynowałem się dopiero w pandemii, kiedy unieruchomiony w domu zacząłem słuchać nagrań, studiować partytury, bo jako dziecko na jakimś konkursie dostałem nuty wszystkich jej koncertów. Bacewicz mnie zafrapowała, bo to bardzo ciekawa postać, a jej twórczość skrzypcowa jest niesłychanie bogata.