Myśli pan, że Google News przetrwa? Może na rynku wygrają paywalle. Albo w ogóle powstanie jeszcze inny model wyszukiwania treści.
Na rynku dzieje się teraz tyle, a w Internecie jest tyle informacji, że czytelnicy potrzebują wskazówek o tym, gdzie i na jaki temat mogą poczytać oraz w jakich źródłach mogą szukać interesujących ich informacji. Według mnie, wartość takich projektów jak Google News będzie tylko rosła w miarę jak będzie rosła i umacniał się wolność wyrażania się w Internecie. Widzę więc przed naszym projektem jasną przyszłość. Z drugiej strony, choć Google rzeczywiście jest największą na rynku wyszukiwarką, pojawia się coraz więcej konkurencyjnych dla niej usług i my także musimy dbać o to, by wciąż być odbiorcy potrzebni. W Google News głównym miernikiem naszej pracy jest to, ile mieliśmy kliknięć. Jeśli ludzie nie klikają, znaczy, że coś zrobiliśmy źle.
Słuchając pana, ma się wrażenie, że wypowiada się pan trochę z pozycji przedstawiciela mediów. Postrzega się pan bardziej jako pracownika sektora mediowego czy menedżera odpowiedzialnego za technologie?
Najchętniej mówię, że jestem specjalistą od technologii. Nie jestem redaktorem, nigdy nie byłem dziennikarzem. A w branży on-line pracowałem przez 35 lat. Wprowadzałem na rynek internetowy nowe projekty, prowadziłem wydawnictwa i wprowadzałem na rynek magazyny - przez większość mojej zawodowej kariery tworzyłem projekty mocno powiązane z dziennikarstwem i bardzo zajmuje mnie wciąż, jak ten rynek będzie się rozwijał, zwłaszcza nowych czasach, w jakich żyjemy dzisiaj.
Rozmawiała Magdalena Lemańska
CV
Richard Gingras
jest w Google dyrektorem ds. informacji i projektów społecznościowych, w tym Google News. Zasiada w radach nadzorczych kilku branżowych organizacji, m.in. Międzynarodowego Centrum Dziennikarzy. Wcześniej był m.in. prezesem Salon Media Group, właściciela portalu Salon.com.