Cenzura hamowała poetycką karierę autora ze Strzelec, nie ma więc, co się dziwić, że jeden z jego pierwszych tomików nosił tytuł "Pestki i ogryzki" (Warszawa 1989). Poeta chciał symbolicznie dać do zrozumienia, iż po sieczce cenzora pozostały w tej publikacji wyłącznie odrzuty. Nie znaczy to, że Muszer był tchórzem, wręcz przeciwnie. Jak na tamte czasy, podejmował trudne tematy, jak choćby w wierszu "Efraim", krawiec, w którym zajął się holocaustem i strachem Żydów przed nadchodzącą zagładą. Wiersz ten przyniósł mu w 1986 roku gdańską Czerwoną Różę – najważniejszą nagrodę poetycką w ówczesnej Polsce.
W republice multikulti
Potyczki z cenzurą nie przeszkadzały jednak Muszerowi pisać felietony do "Ziemi Gorzowskiej" i słuchowiska do Radia Zielona Góra.
To chyba właśnie z tamtego okresu życia na prowincji wyniósł Muszer uwrażliwienie na społeczne nierówności i niesprawiedliwości oraz przekonanie, że każdej władzy trzeba patrzeć na ręce: niezależnie od tego, w jakim systemie politycznym się żyje, obywatel musi być krytyczny. Owocem tego sceptycyzmu było założenie wspólnie z Grzegorzem Gralińskim niezależnego czasopisma "Echo Strzelec", za co obu redaktorom został wytoczony proces o nielegalne wydawanie gazety. Przed wyrokiem drugiej instancji pisarz uciekł wraz z rodziną w 1988 roku do Niemiec Zachodnich, kiedy jeszcze nikomu nawet się nie śniło, że już niebawem dojdzie do upadku muru berlińskiego, a tym samym do upadku Układu Warszawskiego i komunizmu.
Młody emigrant i poeta imał się na początku swojej drogi w Niemczech różnych prac, jakże typowych dla pisarzy: był taksówkarzem, pracował w teatrze jako oświetleniowiec, sprzedawał ubezpieczenia, roznosił reklamy, był też częstym gościem w urzędzie pracy. Wydawał dalej w Polsce swoje tomiki wierszy, pisał też artykuły do, wtedy jeszcze poznańskiego tygodnika "Wprost", który na początku lat dziewięćdziesiątych miał zupełnie inne oblicze i aspirował do bycia polskim "Spieglem" lub "Timesem".
Polski pisarz musiał wgryźć się w nowoczesne społeczeństwo republiki multikulti, co mu się sprawnie udało. Dość szybko nadeszły pierwsze sukcesy literackie. Muszer odbył w latach dziewięćdziesiątych wiele spotkań autorskich, a prezentował wówczas swoje wiersze w dwóch językach: dla polskiej i niemieckiej publiczności. Nawiązywał w tym czasie chętnie nowe znajomości literackie, zaprzyjaźnił się z poetą Oskarem Ansullem, co zaowocowało intensywną współpracą nad tłumaczeniami polskich wierszy Muszera. I w ten sposób mógł ukazać się, już w 1990 roku, jego pierwszy niemiecki tomik: "Die Geliebten aus R." (Kochankowie z R.).
W tym dziewiczym okresie polsko-niemieckiej kariery autora z „prawego brzegu Odry” został on przyjęty do Związku Pisarzy Niemieckich i zaczął publikować w uznanych niemieckich czasopismach literackich, jak na przykład "Die Horen", a także w periodykach polonijnych, prezentujących polskich autorów emigracyjnych.
Były to też lata fascynacji literaturą obcokrajowców, poetów z Włoch, Rumunii lub z Iranu, którzy pisali i wydawali po niemiecku, co zapewne miało wpływ na późniejszą decyzję polskiego hanowerczyka, aby zacząć tworzyć po niemiecku. Była to też epoka długich podróży studyjnych do Norwegii, gdzie Muszer napisał Księgę zielonej kamizelki, zapewne jego najważniejszy zbiór wierszy lat 90-tych. Norweskie lasy, jeziora, fiordy, skały, głazy polodowcowe – to była miłość od pierwszego wejrzenia. W tej krainie Muszer znalazł swojego mistrza: przyrodę pozbawioną manichejskich atrybutów. Wiersz "Hammerseter" chyba najlepiej wyraża tę wręcz kosmiczną harmonię i transcendencję, jakiej poeta doznał w objęciach norweskiej natury: „Odmierzam czas strumieniem, / chropowatością kamieni, / które bez słowa przyjmują / napastliwość wody. / Gałęzią brzozy śpiewam”. Czas i przestrzeń tworzą tu jedność, i Muszer nie byłby Muszerem, gdyby w niektórych wierszach z tego cyklu nie zadbał o humor, a także o elementy baśniowe i mitologiczne.
Języka niemieckiego nauczył się dość szybko, choć w momencie wyjazdu miał już dwadzieścia dziewięć lat. Mogłoby się zatem wydawać, że był za stary, aby po kilku latach bytowania w języku obcym zacząć tworzyć nowoczesną literaturę we współczesnych Niemczech. A jednak nie przejął się swoim wiekiem i ukończywszy trzydzieści osiem lat, napisał pierwszą książkę po niemiecku, i to zaledwie w ciągu pół roku.
Muszeryzm
Jeżeli miałbym komuś wyjaśnić, na czym polega Muszeryzm, czyli ideologia pisarska Muszera, to zacytowałbym fragment wiersza Kawałek drewna, pochodzącego z najnowszego tomiku sześćdziesięciolatka Wiersze poniemieckie: „Matką moją była ryba, / ojciec dębem, / dziadowie z kamienia. / Ja przybrałem całkiem inną formę. // Długo trwało, zanim się przyzwyczaiłem”.