Kiedy pisarz kończy sześćdziesiąt lat, a tworzy i publikuje od prawie czterdziestu, można oczekiwać, że wydał co najmniej piętnaście książek i że powoli staje się nieznośnym uparciuchem i dziwakiem. Tym bardziej, że ma z pewnością wyostrzony, i z powodu wielu gorzkich rozczarowań, niereformowalny już pogląd na świat, ludzi oraz literaturę.
Taki stary lis zupełnie inaczej stąpa po naszym świecie; przestał zastanawiać się nad tym, czy został oszukany przez życie, przyjaciół, recenzentów, wydawców i czytelników, albo też przez jurorów, ponieważ nie dostał tych wszystkich nagród, na które w młodości jeszcze liczył.