„Klątwy" Claudii Pineiro: Polityka i zabobony

„Klątwy" Claudii Pineiro są bardziej przenikliwe niż wiele analiz komentujących sytuację w Polsce.

Publikacja: 21.01.2019 16:36

Z powieściami politycznymi jest problem, trudno bowiem być prorokiem we własnym kraju. Historia opisywana przez autora może się wydać czytelnikom zbyt bieżąca, niedbale przykryta literackim kostiumem, spod którego wyłażą partyjne sympatie twórcy. A przecież raczej nie sięgamy po książkę, by czytać tygodnik opinii. Z drugiej strony – nadmierny uniwersalizm też bywa ryzykowny. Może pozbawić historię temperatury i realiów, z reguły wyostrzających społeczny wymiar prozy.

Dlatego bezpieczniej sięgać po prozę polityczną z zagranicy. Takiej okazji przysparza premiera „Klątw", dziesiątej powieści w dorobku argentyńskiej pisarki Claudii Pineiro. Czwartej wydanej po polsku, drugiej w przekładzie Katarzyny Okrasko. Powieści bardzo udanej, opowiadającej o historii politycznej Argentyny i regionu Buenos Aires, ale odsłaniającej mechanizmy i patologie powszechnie spotykane w państwach demokratycznych. Także i u nas, bo czyż obce są polskiej polityce zagrywki PR-owe, budowanie fałszywego wizerunku, hipokryzja czy wreszcie populizm i nieustanne kierowanie się pytaniem: a co sądzi o tym nasz wyborca?

Zabójca na motocyklu

Głównym bohaterem jest Román Sabaté. Mądry chłopak z prowincji, który dał sobie spokój z dalszą nauką i w czasie podróży wakacyjnej poznaje Sebastiána. Ten z kolei zdradza objawy choroby afektywnej dwubiegunowej – dopadają go na przemian stany euforyczne oraz depresja.

Sebastián idzie na rozmowę o pracę w partii Pragma, centrowego ugrupowania z programem pełnym ogólników i szlachetnych bon motów, która chce zadbać o wspólne dobro. Brzmi populistycznie, ale taka jest właśnie strategia partii: mówmy ludziom to, co chcieliby usłyszeć. Druga zasada to: sondaż wskaże nam drogę. Młodzi mężczyźni uczestniczą w naborze, który wygląda jak casting i rzeczywiście z czasem okazuje się, że chodziło o wyłonienie jednego kandydata z precyzyjnie określonymi cechami.

Książka rozpoczyna się w chwili, gdy Román wyłącza telefon komórkowy, wyrzuca kartę SIM i z dwuletnim chłopcem (czyje to dziecko?) wsiada do autobusu, udając się w kierunku swego rodzinnego miasta na prowincji. Czekając na dworcu, ogląda telewizję, z której dowiadujemy się o zabójstwie żony Fernanda Roviry, przywódcy partii Pragma. Zastrzelił ją zamaskowany zabójca na motocyklu.

Historię poznajemy krok po kroku z różnych perspektyw. Raz narratorem jest Román, kiedy indziej Sebastián albo Fernando Rovira. Innym razem swój punkt widzenia przedstawia dziennikarka, pracująca nad książką poświęconą historii politycznej kraju.

Przez karty „Klątw" przemaszerowuje szereg bezwzględnych, cynicznych, czasem zaburzonych, a niekiedy po prostu bezmyślnych ludzi sterujących argentyńską debatą publiczną. Są wśród nich także normalni ludzie, ale powieści mają to do siebie, że szarość codzienności nie leży w centrum ich uwagi.

Talent do portretów

To z pozoru oczywistości, bo ilu ludzi sądzi jeszcze, że w polityce dominują ideały? Albo że w partiach przebijają się ludzie wrażliwi i szlachetni? Podane jednak przez Claudię Pineiro w formie politycznego dreszczowca skrzyżowanego z powieścią psychologiczną wydają się nadzwyczaj orzeźwiające i literacko atrakcyjne. Nic dziwnego, że jej książki są w Ameryce Południowej przerabiane na scenariusze filmów i seriali, a sprzedają się w bestsellerowych nakładach.

59-letnia pisarka w krajach anglojęzycznych zdobyła opinię utalentowanej autorki kryminałów i thrillerów politycznych, ale równie ważna w książkach Pineiro jest rzeczywistość społeczna i realia współczesnej Argentyny. Skupia się na psychologicznych portretach, do których ma talent nie mniejszy niż do wątków kryminalnych. W debiutanckich „Czwartkowych wdowach" (polskie wydanie w 2015 r.) przenikliwie zilustrowała społeczną drabinę Argentyny. Odstępy między kolejnymi szczeblami są ogromne, a im wyżej, tym więcej zakłamania i gry pozorów.

Jak antyczny dramat

– Intryga jest dla mnie tylko narzędziem, pozwalającym rozwijać postaci. Przebieg akcji pozwala mi postawić bohaterów w sytuacji, gdy muszą podjąć kluczowe decyzje. Działają pod presją okoliczności, wtedy dowiadujemy się, kim naprawdę są. Bardzo często w thrillerach intryga przytłacza postaci, a rozwój bohatera bywa zaniedbywany, autorzy skupiają się na akcji i rozwiązaniu kryminalnej łamigłówki. Wiele ważnych elementów powieści jest spychanych na margines – tłumaczyła swą autorską strategię Pineiro w wywiadzie z 2016 r. dla portalu The Big Thrill.

Nie są to czcze deklaracje. Ona inteligentnie odmierza powieściowe proporcje. Intrygi jest tu tyle, by nie przytłoczyć portretów psychologicznych. Fabuła mknie do przodu, ale akcja potrafi też zwolnić w kluczowych scenach, które przywodzą na myśl najlepsze dramaty teatralne. Doskonała jest choćby scena na plaży, gdy Román dowiaduje się od Fernanda, dlaczego został wybrany, choć nie miał kwalifikacji predestynujących go do partyjnego stanowiska. Istny dramat antyczny we współczesnych realiach.

Pineiro opiera fabułę „Klątw" na dylematach uniwersalnych, obecnych w literaturze od zawsze, ale i zadaje pytania na wskroś współczesne, przypisane do argentyńskich realiów, które i nas mogą interesować. Jaki wpływ na życie polityczne ma myślenie magiczne i przesądy? W jakich okolicznościach trafia się do polityki? Gdzie są słabe punkty demokracji? Gdzie leży granica między populizmem a autentyczną troską o niższe warstwy społeczeństwa? Dlaczego prywatne życie polityków, ich rodzinne historie, a nawet zdrowie mogą być ważne dla debaty publicznej?

Jest też niezwykle ciekawy, autentyczny wątek jednego z mitów założycielskich Argentyny, który został oparty na nieprawdzie. Historia miała miejsce w latach 80. XIX w., a jeden cytat dobrze oddaje jej istotę: „Po akcie założycielskim Dardo Rocha zlecił Thomasowi Bradleyowi fotomontaż ze zdjęć z uroczystości. I z innych zdjęć, ze zdjęć osób, które nie dotrzymały słowa i nie pojawiły się na uroczystości. Bardzo nieładny gest wobec niego i miasta mającego być symbolem »zgody narodowej«. Na zewnątrz wszyscy demonstrowali zgodę, a w gruncie rzeczy byli skłóceni jak zawsze".

Z powieściami politycznymi jest problem, trudno bowiem być prorokiem we własnym kraju. Historia opisywana przez autora może się wydać czytelnikom zbyt bieżąca, niedbale przykryta literackim kostiumem, spod którego wyłażą partyjne sympatie twórcy. A przecież raczej nie sięgamy po książkę, by czytać tygodnik opinii. Z drugiej strony – nadmierny uniwersalizm też bywa ryzykowny. Może pozbawić historię temperatury i realiów, z reguły wyostrzających społeczny wymiar prozy.

Pozostało 92% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski