Jak wyjaśnia na wstępie autorka: „Ilustrownik powstał po to, żeby »otworzyć oczy« miłośnikom malarstwa na to, czym jest dawny obraz i co decyduje o jego obecnym wyglądzie, oraz aby mogli oni w pełni docenić na poły artystyczny, na poły rzemieślniczy talent średniowiecznych i nowożytnych mistrzów”.
Autorka nie prowadzi czytelnika na skróty, tylko rzetelnie, krok po kroku, towarzyszy mu w odsłanianiu kolejnych warstw obrazu – począwszy od jego budowy, technik malarskich, poprzez używane do powstania dzieła środki, efekty, a na rodzajach możliwych zniszczeń, konserwacji obrazów i badań dzieł sztuki – skończywszy. Ten słownik/przewodnik ma tematyczny układ. Każde hasło jest bogato i adekwatnie (co rzadkie) ilustrowane, dzięki czemu można zobaczyć to, co trudno wystarczająco dobrze opisać.
Opowieść rozpoczyna się od ryciny „Wynalazek farb olejnych” Jana van der Straeta (ok. 1596) przedstawiającej warsztat mistrza malarskiego. Jego organizację wyjaśnia autorka, wskazując, że wyjątkowo przedsiębiorczym mistrzem był Lucas Cranach Starszy, właściciel nie tylko warsztatu, ale także apteki, wydawnictwa, drukarni i księgarni. Jednak aż do XIX wieku malarze mieli ten sam status co rzemieślnicy, np. stolarze czy kowale. Większość z nich utrzymywała się na poziomie klasy średniej. Tylko nieliczni – jak Rafael czy Rubens – zdobywali sławę i prestiż. Nie było też wówczas wstydem kopiowanie przez mistrzów na zamówienie. Przeciwnie, dowodziło to ich klasy i uznania dla znakomitości pierwowzoru. Grażyna Bastek radzi też pamiętać, że malowidło po konserwacji jest w dużej mierze nową kreacją artystyczną…
Czytaj więcej
Książka „Alicja. Bożena. Ja” Jerzego Żurka to dowód złego smaku tak autora, jak i wydawcy.
Wiele jest do odkrycia. Choćby, że włoskie pojęcie „sprezzatura” określało dzieła wykonane z mistrzowską lekkością, a nawet dezynwolturą, tak, aby zatrzeć wszelkie techniczne trudności. Z kolei „desco da parto” to włoska nazwa popularnej w XV-wiecznej Toskanii tacy porodowej, na której serwowano świeżo upieczonej mamie drobne upominki i poczęstunek. Dawne procedury malarskie zostały jednak bezpowrotnie przerwane w XIX w., gdy znikły ręcznie ucierane farby i wypracowane przez stulecia praktyki warsztatowe.