Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski

„Niewygodna” Patrycji Volny, córki „barda Solidarności”, to oskarżenie rzucone słynnemu ojcu, ale i innym mężczyznom z życia modelki, wokalistki, aktorki.

Publikacja: 23.11.2024 14:42

Jacek Kaczmarski

Jacek Kaczmarski

Foto: PAP/Piotr Polak

Z tej książki, która będzie miała premierę 27 listopada, wyłania się straszny świat kobiet w roli żon, córek, kochanek, wnuczek w relacjach rodzinnych patologii patriarchalnego świata, w którym kiedyś królował alkohol, teraz zaś narkotyki. Patrycja Volny poza ojcem opisuje bowiem bez taryfy ulgowej swoich kochanków i partnerów, ich nałogi, a także związaną z tym aborcję.

Jacek Kaczmarski i Patrycja Volny

To także bezlitosny obraz świata sztuki i show-biznesu, pełnego niebezpiecznych dla innych narcyzów. Patrycja, która studiowała aktorstwo w Australii i Polsce pisze: „słowa o tym, że trzeba się dać złamać, słyszałam niezliczoną ilość razy. Tak samo jak moje pijące koleżanki, koledzy na dragach. Znajomi rozwodnicy, związkofobi, sadyści po szkole teatralnej. Bezrobotni lub przeczołgani przez show-biznes”.

Czytaj więcej

Mariusz Cieślik: Największe patologiczne hity

Volny opisuje, jak poranione dzieci, w tym dziewczynki, a później kobiety, niosą przez życie traumę, popadając w patologiczne relacje, a także choroby typowe dla osób pokrzywdzonych przez rodziny, w tym anoreksję: sama ważyła 39 kilogramów. Podejmując próbę samobójczą – wołała o pomoc.

Dla fanów Jacka Kaczmarskiego – barda, legendy pokolenia „Solidarności”, poety, pisarza – ta książką będzie wstrząsem. Wykonawca „Murów” w relacji ze skrzywdzoną córką miał bowiem na sumieniu wiele grzechów. To wspomnienie Patrycji z wakacji należy do najmocniejszych: „Leżę na boku, obok kładzie się tata. Może sprawdza, czy mam majtki? Może o to chodzi? Tata kładzie się za mną na łyżeczkę. Dotyka mnie, ślini szyję. Jest mi lepko”.

Jacek Kaczmarski i jego rodzice

Volny rozprawia się ze złem, które przekazują sobie kolejne pokolenia rodzin: zdrady, upokorzenia, przemoc. Jacek Kaczmarski był synem wieloletniego prezesa Zarządu Głównego Związku Polskich Artystów Plastyków Janusza Kaczmarskiego oraz malarki Anny Trojanowskiej-Kaczmarskiej. Na ich losach kładzie się cieniem wojna i Holocaust.

Babcia Ania została zdradzona przez dziadka Janusza ze studentką, a pokątny związek trwał 30 lat, czego pośrednim dowodem są obrazy: kochanka była nieustannie modelką. Jednak do rozwodu nie doszło.

„Przede wszystkim jednak ojciec pił. I kiedy mama była w ciąży, i kiedy już się urodziłam” – pisze Volny.

Czytamy: „Babcia Ania do sprawy wychowania podchodziła czysto teoretycznie. Napisała na ten temat dwie książki („Dziecko i twórczość”, „Dziecko i plastyka”)”. Jednak Jacek mieszkał u dziadków. Pamiątką jest oficjalne pismo rodziców do szkoły, że w związku z pracą twórczą nie są w stanie opiekować się synem. Można mówić o półsieroctwie.

Patrycja Volny opisuje związki ojca i czas pracy w monachijskim Radiu Wolna Europa. „Mam pięć lat (…) Ojciec (…) ma fazę na bycie wzorowym rodzicem. »Ordnung muß sein«. W końcu żyjemy w Niemczech. (…) Wigilia. Znajduję mnóstwo zabawek pod choinką. Karocę dla lalki Barbie i inne wymarzone. Ojciec nalega, żeby je sprzątnąć, a ja chcę to zrobić jutro. Więc on te wszystkie zabawki zbiera do worka i wynosi na śmietnik. Zostaję pod choinką sama. Kiedy ojciec wraca, siada na rogu kanapy. Staję przed nim zrozpaczona. Błagam, żeby oddał prezenty od mikołaja. Jest mu chyba głupio, ale nie może się wycofać – w jego domu ma być dyscyplina. Dobre wychowanie. W nocy mama idzie do śmietnika i razem z moją nianią Titą wygrzebują wyrzucone zabawki. Oddają mi je jedną po drugiej, nie wszystkie naraz. Dyskretnie. Tak, żeby ojciec się nie zorientował”.

Czytamy, że na porządku dziennym było kopanie kota, uczenie porządku psów przed podtykanie im pod nos własnej kupy, bicie. „Przede wszystkim jednak ojciec pił. I kiedy mama była w ciąży, i kiedy już się urodziłam” – pisze Volny. Wspomina: „Raz, kiedy marudziłam przy jedzeniu, ojciec wziął gorące kartofle, które leżały na moim talerzu, i cisnął mi je w twarz. Powiedział, że dziadek Janusz też tak robił: smarował mu buzię masłem z kanapki, kiedy jako mały chłopiec nie chciał jeść. Z podziwem to powiedział, z dumą. Nie miałam wtedy dwóch lat”.

Maltretowanie dzieci i zwierząt

Dużo w tej książce rodzinnych historii bitych kobiet i dziewczynek: „Mam pięć lat. Skaczę po kabinie. Ojciec zachęca mnie do zjedzenia jajka na twardo, które mama zawinęła w gazetę. Dziwnie pachnie. Nie zamierzam go jeść. „No zjedz” – mówi ojciec. (…) Ojciec w furii popycha mnie na ścianę. Zostaje na niej plama krwi. Krew jest moja. Nadziałam się na wystający gwóźdź. Mama próbuje zatamować krwotok. Krzyczy na tatę, a on siedzi skarcony na rogu łóżka. Chyba mu głupio”.

Czytaj więcej

Mariusz Cieślik: Epitafium dla Jacka Kaczmarskiego

Książką w książce są fragmenty „Życia do góry nogami”. To zapiski córki i syna już z okresu Australii. I stamtąd przebijają drastyczne sytuacje, choć jak pisze Volny: „Lubiłam jego wyobraźnię, a on lubił moją”.

Zamieszkali w Mullaloo, podmiejskiej dzielnicy na północy Perth, w dom z czterema sypialniami: „Zamykał się w gabinecie. Palił horizony, pisał. Proza mu nie wychodziła, nie miał do niej cierpliwości. Ani do zajęć domowych, klecenia mebli, dzieci – wszystkiego, czym trzeba się zajmować uważnie i długo, z czułością. On był krótkodystansowcem: zapisać, zaśpiewać, zachwycić. Zauroczyć. Wszystko naraz. A z powieścią się tak nie da. Nad powieścią się ślęczy. Nigdy tego nie powiedział, ale myślę, że naprawdę trudno mu było je pisać”.

W analizie córki ojciec powraca tak: „Wiecznie na kacu lub wiecznie na głodzie. Jedno albo drugie. Pił w gronie Polaków, ale częściej sam, bo dzieliły nas takie odległości, że trudno było wpaść do kumpla na piwo. I znowu urzędował w tym swoim gabinecie. Pisał, palił, pił. Pił, pił, pił. Coraz więcej. (…) To było normalne, że ojciec krzyczał, denerwował się, ubliżał. Codzienność, żadne wielkie wydarzenie. Coś źle stało, źle smakowało, źle się komuś powiedziało, i tak w nieskończoność. Nauczyłam się wychodzić z pokoju natychmiast, kiedy on się w nim pojawiał. Z dnia na dzień napięcie w naszym domu rosło. Pęczniało jak balon. Mama robiła wszystko, żeby uchronić mnie przed wybuchem. W pamięci zostało mi więc niewiele. Urywki, jak wił się w delirce, łamał mu się głos, pociły ręce”.

Niewiarygodnie smutna jest historia leczenia nowotworu barda… kiszonką. Mogło to Kaczmarskiego kosztować życie. Płacił znachorowi za butelkę po 5 tysięcy złotych.

Wyjazdy na wielomiesięczne koncerty były czasem wymarzonego spokoju, choć potrafił z nich wrócić z dziewczyną. „Powiedział jej chyba, że nasz dom jest jego domem i że z dobrego serca pozwala nam tam mieszkać, bo dawno się z moją mamą rozstali. Mama nic o tym rozstaniu nie wiedziała. Ja też nic” – czytamy.

Jak córka Jacka Kaczmarskiego wspomina rozwód rodziców i pogrzeb ojca

Kolejny obraz: „Mama z rozerwaną koszulą nocną, ojciec z podniesioną ręką. Wciskał ją z całej siły w kąt, żeby nie mogła uciec. Była późna noc.

– Nie bij jej, nie bij! – wrzasnęłam, a potem wyszłam na ulicę krzyczeć, tak jak prosiła”.

Patrycja z mamą ląduje w schronisku dla samotnych matek. Rozwód nastąpił, gdy córka Kaczmarskiego miała 9 lat. Przyjeżdżała potem do ojca do Polski. Kolegów córki przeganiał z obawy przed jej ciążą.

Niewiarygodnie smutna jest historia leczenia nowotworu barda… kiszonką. Mogło to Kaczmarskiego kosztować życie. Płacił znachorowi za butelkę po 5 tysięcy złotych. Na to szły wszystkie zbiórki fanów. Specjalista zarobił na Kaczmarskim 2 mln ówczesnych zł. W końcu trafił do więzienia, ale pacjent na cmentarz. Wcześniej, mając w gardle guza, wstrzykiwał sobie wino prosto do brzucha. Ściany w łazience były ochlapane krwią.

Czytaj więcej

Przemysław Gintrowski - Artysta, który nie uznawał kompromisów

Volny tak pamięta pogrzeb:

„Za urną szły tłumy ludzi znanych, mniej znanych. Wielu trzymało świeczki w nawiązaniu do tekstu »Murów«.

»Świec tysiące palili mu, znad głów unosił się dym;

Śpiewał, że czas, by runął mur…

Oni śpiewali wraz z nim«.

Nawet się wzruszyłam".

Patrycja Volny „Niewygodna”

Patrycja Volny „Niewygodna”

Foto: mat. prasowe

Jan Pietrzak i Patrycja Volny

Pieśni ojca Patrycja Volny śpiewała dla ważnych polityków, wśród których był Lepper, Giertych, Kaczyńscy. Pomagał jej Jan Pietrzak. „Dzieliłam scenę z Rafałem Ziemkiewiczem, z Ewą Dałkowską, ludźmi kojarzonymi z prawicą, którzy byli dla mnie niesamowicie dobrzy. W mediach kontrowersyjni, prywatnie ciepli, pomocni. Nie wiem, jak to wszystko ze sobą pozszywać. Jan Pietrzak – przyjaciel rodziny, który pomógł zagubionej nastolatce. Załatwił mi domek na Żoliborzu, w którym przez jakiś czas mieszkałam za darmo. I pracę na scenie kabaretu. Byłam wdzięczna”.

Małgorzata Raczyńska załatwiła jej pracę: śpiewała w programie „Jaka to melodia?”.

Problemem był występ w programie Ewy Drzyzgi, gdzie opowiedziała o wiecznie „uchlanym ojcu”. Posypały się protesty: Kaczmarski nigdy nie podniósłby ręki na kobiety – komentowano. Dziadek zakazał Patrycji wypowiadać się o jego synu.

Książka „Niewygodna” ukaże się nakładem Agory. A 27 listopada trafi do księgarni również druga książka pokazująca toksyczne uwikłania kobiet z mężczyznami „Posag dla Polki” Manueli Gretkowskiej (Wydawnictwo Literackie).

Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
W domu i poza domem szybki internet i telewizja z Play
Literatura
"To dla Pani ta cisza" Mario Vargasa Llosy. "Myślę, że powieść jest już skończona"
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku