Artykuł z archiwum tygodnika "Uważam Rze"
Lekki niepokój, który towarzyszył mi kilka tygodni temu na targach książki w Krakowie (gdzie tłum oblegał tak wybitnego pisarza jak Adam Darski „Nergal" vel „Holocausto"), pod wpływem lektury zapowiedzi wydawców na najbliższe miesiące zamienił się w prawdziwą konsternację. Czasy, w których do księgarń chodziło się kupować książki napisane przez pisarzy, wydają się odchodzić w przeszłość – dziś wszyscy stawiają na publikacje celebrytów.
Wspomnienia, poradnik, książka kucharska, relacja z podróży – nieważne co, byle ze znaną mordką na okładce, byle z nazwiskiem odmienianym na różne sposoby w telewizjach śniadaniowych czy na łamach kolorowej prasy znanej z tego, że zajmuje się życiem tych, którzy znani są jedynie z tego, że owa prasa zajmuje się ich życiem.
Celebryta nie musi być naprawdę sławny – w katalogach nowości księgarskich mamy zarówno wynurzenia zapomnianych gwiazdek zespołów rockowych z importu, jak i refleksje szeregowych dziennikarzy różnych mediów awansowanych z okazji premiery do rangi „znanych dziennikarzy".
Rośnie nam w księgarniach taka rzeczywistość alternatywna, w której wydawanie (bądź niewydawanie) książki stało się także kolejnym chwytem w kreowaniu sztucznego szumu medialnego wokół celebrytów. Najgłośniejszy przykład ostatnich tygodni to zapowiedź Dody, że wyda autobiografię, a jeśli owa publikacja osiągnie sukces, to czeka nas także publikacja jej pamiętników. Chwilę później jednak w kolorowych pismach brylować zaczął Nergal, który zdążył tymczasem udzielić wywiadu rzeki („Spowiedź heretyka"), w którym nie szczędził ostrych słów swej dawnej partnerce. Doda więc oznajmiła publicznie, jak bardzo czuje się skrzywdzona i jak okrutnie odbije się to na jej twórczych planach – otóż w tej sytuacji nie będzie wydawać żadnych książek, żeby nie wyszło na to, że się mści.