- Nie przeszliśmy tzw. fali epidemicznej, ponieważ mamy mało zachorowań w porównaniu z innymi krajami, co powoduje, że ta epidemia będzie długo trwała, ale nie będzie - mam nadzieję - takich drastycznych wydarzeń, jakie miały miejsce w Hiszpanii, Francji czy we Włoszech - mówił dr Grzesiowski.
Na pytanie o to, czy Polacy powinni wyjeżdżać na wakacje za granicę, dr Grzesiowski odparł, iż "chciałby bardzo mocno poprosić Polaków, aby myśleli samodzielnie, kierowali się rzetelnymi danymi". - Można dzisiaj sprawdzać gdzie jest sytuacja dobra, gdzie niekorzystna. W Europie jest pięć krajów, które mają niestabilną sytuację: to Polska, Grecja, Szwecja, Belgia, Holandia, które mają sytuację trudną do opisania - mamy w nich cały czas podobną liczbę przypadków - mówił.
Dr Grzesiowski nie zgodził się jednocześnie z tezą, że gdyby nie ogniska koronawirusa w kopalniach na Śląsku wówczas moglibyśmy mówić o trendzie spadkowym jeśli chodzi o epidemię w Polsce.
- To nie jest uprawnione, żeby twierdzić, że jedynym miejscem w Polsce, gdzie aktywnie wirus się przenosi, jest Śląsk - podkreślił.
Jednocześnie dr Grzesiowski wyliczał, że w Polsce może być już nawet ok. miliona osób, które przechodziły lub przechodzą COVID-19. - Dane, które mamy na podstawie przeprowadzonych testów są danymi niepełnymi, nie testujemy wszystkich - podkreślił (według oficjalnych danych w Polsce wykryto ponad 28 tys. zakażeń).