Nazwę St. Gerold zobaczyłem po raz pierwszy w opisie albumu „Officium" saksofonisty Jana Garbarka i kwartetu wokalnego The Hilliard Ensemble. Powtarzała się na innych nagranych tam płytach ECM Records, a ich wspólną cechą było urzekające brzmienie. – To musi być magiczne miejsce – pomyślałem. Zapowiedziałem się uprzednio u ojca Kolumbana Reichlina, benedyktyna wyznaczonego przez przeora klasztoru Einsiedeln w Szwajcarii do zarządzania rektoratem Propstei Sankt Gerold.
– 700 lat temu przybyli tu Walserowie, lud z regionu Wallis na południu Szwajcarii. Założyli 11 wiosek w dwóch dolinach, w niezamieszkanych terenach górskich. Byli biedni, ale wolni – mówi Elisabeth Marte z Vorarlberg Tourismus z wprawą kierując vanem po górskich serpentynach.
Białą dzwonnicę kościoła z zegarem, którą znam ze zdjęć, widać już z daleka. Dawny klasztor, dziś rektorat, nie sprawia wrażenia dużego. Jest wtopiony w zbocze doliny po słonecznej stronie Grosses Walsertal. Powstał na miejscu pustelni świętego Gerolda. Ten szlachcic urodzony ok. 900 r. wszedł w konflikt z możnowładcami bawarskimi, porzucił rodzinę i udał się w Alpy.
Herb podzielony na pół
Został pustelnikiem w pobliżu osady Frisun. Relikwie i grób można zobaczyć w krypcie pod najstarszą częścią klasztoru. Na kilku malowidłach przedstawiono sceny z jego życia. Nazwa St. Gerold została nadana osadzie na jego cześć. Herb miejscowości jest podzielony na pół. Po lewej sylwetka Świętego Gerolda, po prawej koziorożec – symbol niezłomnych i pracowitych Walserów.
Przed wejściem wisi program najbliższych koncertów, ceny biletów od 15 do 42 euro. Wita nas miejscowa przewodniczka, wyznaję, że przyjechałem tu z muzyczną pielgrzymką. Muzyczną? Kobieta jest zdziwiona. Wielu turystów szuka tu po prostu spokoju ducha. A ja chcę zobaczyć to niezwykłe miejsce właśnie z powodu muzyki, poczuć jego atmosferę. Tu nagrano ponad sto znakomitych albumów.